Początek roku na rynkach finansowych zdominował jeden temat. Koronawirus zdołował już nie tylko giełdy w Azji, ale spadki cen akcji przeniosły się także do Europy i USA. Notowania na Wall Street w poniedziałek ostro zjechały w dół, a niedawno główne indeksy biły rekordy wszech czasów. Efektem niepewności jest też m.in. mocny wzrost cen złota i przecena ropy naftowej.
- Koronawirus to potencjalny "czarny łabędź" - wskazuje Przemysław Kwiecień, główny ekonomista Domu Maklerskiego XTB. Tym określeniem nazywamy wydarzenie trudne do przewidzenia, o charakterze dynamicznym i mające poważne skutki dla rynków finansowych.
Kwiecień zastrzega jednak, że ciągle jest to tylko potencjalny "czarny łabędź", bo nie ma jeszcze do końca globalnego charakteru.
- Gdyby skutki koronawirusa były na całym świecie takie jak w Chinach, to dopiero wtedy w pełni moglibyśmy mówić o typowym "czarnym łabędziu" - tłumaczy.
Konsekwencje mogą być poważne
Ekspert jednoznacznie nie przesądza o konsekwencjach epidemii dla globalnej gospodarki. Nie ma pewności czy może doprowadzić do globalnej recesji, choć oczywiście nie można tego wykluczyć.
Jeszcze tydzień temu koronawirus był problemem głównie w Azji. Teraz, za sprawą Włoch, dotknął też Europę. Tym samym notowania giełdowe także w naszym regionie nagle zjechały ze szczytów.
Jakie mogą być konsekwencje koronawirusa?
- Oszacowanie skali tego wpływu jest obecnie niezmiernie trudne. Wciąż nie wiemy, jak długo problem będzie się utrzymywał, jak długo w Chinach epidemia nie zostanie opanowana. Od tego zależy, jak bardzo może pogorszyć się klimat inwestycyjny. Czym dłużej problemy będą się utrzymywać, tym bardziej klimat inwestycyjny w Polsce może się pogorszyć - przestrzega Piotr Dmitrowski, ekspert BGK.
Wskazuje, że region Wuhan, w którym wykryto koronowirusa, jest jednym z najważniejszych ośrodków gospodarczych w Państwie Środka. To z niego poprowadzona jest linia kolejowa do Europy, zaś rzeka Jangcy łączy Wuhan z Szanghajem.
- Chińska gospodarka ma coraz większe znaczenie w skali globalnej. W efekcie wszelkie zaburzenia, zwłaszcza w sektorze przemysłowym, będą mieć negatywne konsekwencje w innych regionach świata. Możemy mieć do czynienia z efektem logistycznego domina - tłumaczy Piotr Dmitrowski.
Ekspert dodaje, że przedsiębiorstwa, również polskie, które nie otrzymają dostaw materiałów z Chin, będą miały problemy z wykonaniem własnych zamówień.
"Czarne łabędzie". Warto mieć świadomość
O potencjalnych "czarnych łabędziach" w 2020 roku rozpisywało się w grudniu wielu ekspertów. W kreślenie czarnych scenariuszy bawił się m.in. Polski Instytut Ekonomiczny. Znane są też np. coroczne "szokujące prognozy Saxo Banku". Nikt nie przewidział jednak wybuchu epidemii koronawirusa w Chinach, która rozlewa się powoli na resztę świata. Przemysław Kwiecień przyznaje, że nie słyszał, by ktoś w ogóle brał pod uwagę taką możliwość.
- My też w przeszłości prezentowaliśmy takie potencjalne "czarne łabędzie", ale wskazywaliśmy na wydarzenia, które w jakiś sposób kiełkują i mogą się zdarzyć. Nie ma sensu pisać raportu o wziętych zupełnie z kosmosu sytuacjach, a z taką mamy do czynienia w przypadku koronawirusa - tłumaczy ekonomista.
Typowanie "czarnych łabędzi" to nie tylko zabawa ekonomistów na koniec każdego roku. Eksperci przekonują, że szczególnie w przypadku inwestorów, warto mieć świadomość ryzyk i zagrożeń, które czają się za rogiem. Pozwala to unikać niepewnych rozwiązań i daje możliwość przygotowania się na różne ewentualności.
Czytaj więcej: Koronawirus paraliżuje gospodarki. Uderza w Europę
Przykładowo, na ten rok wielu ekspertów wśród "czarnych łabędzi" typowało wygraną demokratów w wyborach w USA. Ostrzegali, że mogłoby to wywołać mocne spadki na akcjach. Mając to na uwadze, wcześniej można się uchronić przed ewentualnymi negatywnymi konsekwencjami. Dla inwestorów to cenna wiedza.
W przeszłości takimi "czarnymi łabędziami" były: wygrana w wyborach prezydenckich Donalda Trumpa (2015) czy przegłosowanie brexitu (2016). Nikt nie wierzył w takie opcje, a okazało się, że stawiając wcześniej na akcje amerykańskich spółek lub grając na osłabienie funta, można było zarobić dużo pieniędzy.
"Czarny łabędź" to pojęcie wymyślone przez Nassiba Taleba, który napisał także książkę o tym samym tytule. Skąd to określenie? Nawiązuje do odkrycia Australii i zamieszkującego tam gatunku czarnego łabędzia, o którego istnieniu nikt nie wiedział. Talebowi wydarzenie to posłużyło do opisania zaskakujących wydarzeń, które wprowadzają duży niepokój i przy okazji wywracają prognozy analityków do góry nogami.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl