Episkopat wobec zagrożenia koronawirusem - duchowe dylematy w praktyce
- Niewyobrażalne jest, by wierni nie modlili się w kościołach - oznajmił w środę rzecznik Konferencji Episkopatu Polski (KEP) ks. Paweł Rytel-Andrianik. Wypowiedź odnosiła się do wytycznych Episkopatu, który w komunikacie podpisanym przez abp. Gądeckiego zaleca, by zwiększyć liczbę niedzielnych mszy.
Czytaj także: Niedzielne msze św. w WP Pilocie Wirtualnej Polski
Sam zabieg ma na celu dostosowanie się do przepisu (w myśl specustawy ws. koronawirusa) regulującego odbywanie się wydarzeń o charakterze masowym. Jest to jedno z głównych zaleceń GIS, które ma na celu zminimalizowanie ryzyka epidemiologicznego wywołanego przez koronawirus (COVID-19).
Jednak sama msza nie ogranicza się do przebywania w jednej przestrzeni dużej liczby osób jednocześnie. W grę chodzi bowiem wiele ważnych dla wierzącej osoby elementów, które stanowią o doniosłości tego wydarzenia.
Chodzi m.in. o przyjmowanie eucharystii z rąk księdza czy przekazywanie sobie znaku pokoju poprzez wzajemne uściśnięcie dłoni. Nasuwa się jednak pytanie o to, ile z ponad 10 tys. parafii w Polsce dostosuje się do "instrukcji" KEP (które mają charakter uznaniowy - red.) i uczuli na nie wiernych.
Jak poinformował KEP, biskupom diecezjalnym umożliwia się udzielenia dyspensy od obowiązku niedzielnego uczestnictwa we mszy świętej do dnia 29 marca br. następującym wiernym:
- osobom w podeszłym wieku,
- osobom z objawami infekcji (np. kaszel, katar, podwyższona temperatura, itp.),
- dzieciom i młodzieży szkolnej oraz dorosłym, którzy sprawują nad nimi bezpośrednią opiekę,
- osobom, które czują obawę przed zarażeniem.
Samo skorzystanie z dyspensy oznacza, że nieobecność na mszy niedzielnej we wskazanym czasie nie jest grzechem.
Wśród obostrzeń dot. zagrożenia epidemiologicznego podczas mszy KEP wskazuje:
- dokładnie mycie rąk i kierowanie się zasadami higieny przez kapłanów przed rozpoczęciem liturgii
- przyjmowanie Komunii Świętej na rękę (do czego zachęca szef resortu zdrowia Łukasz Szumowski - red.)
- przekazywanie znaku pokoju przez skinienie głowy, bez podawania rąk,
- oddawanie czci krzyżowi przez przyklęknięcie lub głęboki skłon, bez kontaktu bezpośredniego,
- powstrzymanie od oddawania czci relikwiom poprzez pocałunek lub dotknięcie,
- nałożenie folii ochronnej na kratki konfesjonałów,
- zrezygnowanie z napełniania kropielnic kościelnych wodą święconą.
Pusta kropielnica w kościele bł. Władysława z Gieleniowa w Warszawie
Przypomnijmy, po dokonaniu analizy sytuacji epidemiologicznej związanej z rozprzestrzenianiem się koronawirusa SARS-CoV-2, Główny Inspektor Sanitarny (GIS) zarekomendował odwołanie wszystkich imprez masowych powyżej 1000 osób, organizowanych w pomieszczeniach zamkniętych.
Ponadto decyzją szefa resortu kultury Piotra Glińskiego nieczynne od czwartku przez przynajmniej dwa tygodnie będą kina, muzea, teatry, filharmonie, opery, biblioteki oraz szkoły artystyczne. Tym samym instytucje kultury dołączyły do placówek edukacyjnych zamkniętych z powodu zagrożenia epidemią koronawirusa.
Abp Gądecki podkreślił co prawda, że osoby, które mają obawy przed zarażeniem (bądź znajdują się w grupie ryzyka - red.), powinny dostosować się do przepisów sanitarnych, ale cała sytuacja nadal pozostaje nie do końca oczywista. Wśród części wierzących pojawiają się bowiem poważne obawy (podsycane przez część opinii publicznej) odnośnie zasadności ich stosowania. Uchylanie się od obowiązków praktykującego katolika - nawet lub może zwłaszcza - wobec zagrożenia w postaci realnej epidemii, może bowiem świadczyć w ich ocenie o duchowej słabości.
- To moja decyzja i moje ryzyko, gdy uczestniczę we mszy świętej. Jest to kwestią mojego sumienia i dopóki tylko mogę, będę w nich uczestniczyła. Boję się, tak jak chyba każdy, ale moje przekonania biorą górę nad obawami - mówi w rozmowie z nami pani Aneta.
Jak z kolei skomentował dla money.pl rzecznik Diecezji Warszawsko-Praskiej Jakub Troszyński, w każdym przypadku decyzja odnośnie wdrażania instrukcji KEP w życie pozostaje w gestii proboszcza danej parafii, a sam Episkopat nie ma narzędzi, by móc kontrolować ich praktyczne działania na terenie całego kraju. Ponadto wierni mają prawo nie zastosować się do decyzji swojego proboszcza.
- Mamy jednocześnie szeroki odzew od wielu księży, którzy wykazują poważne zainteresowanie w kwestii dbania o zabezpieczenie sanitarne podczas mszy. Duchowni wykazują w tej materii dużą aktywność - dodał Troszyński.
O stosowanie się do instrukcji KEP zapytaliśmy również Główny Inspektorat Sanitarny (GIS). Rzecznik instytucji Jan Bondar odmówił jednak komentarza, uzasadniając decyzję faktem, że Episkopat w każdej chwili może wystosować nowy komunikat, czyniąc stanowisko Inspektoratu nieaktualnym. Tym samym kwestia przestrzegania obostrzeń w każdej parafii nadal pozostaje wielką niewiadomą.
Jednocześnie sam apel Episkopatu o zwiększenie liczby niedzielnych mszy jest zupełnie różny od zarządzenia włoskich władz. W odpowiedzi na dekret prezydium Rady Ministrów w sprawie wprowadzenia dodatkowych środków ostrożności, które mają pomóc zapobiegać rozprzestrzenianiu się koronawirusa, tamtejszy episkopat do piątku 3 kwietnia zawiesił uroczystości o charakterze religijnym (również pogrzeby).
Podobne rozwiązanie wprowadzono na Słowacji, gdzie przez najbliższe dwa tygodnie msze nie będą odprawiane w obecności wiernych lecz transmitowane za pośrednictwem radia, telewizji i internetu.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl