- Skoro władze Meklemburgii robią nam na granicy testy, to ja zrobię im test w sądzie - mówił money.pl prawnik Rafał Malujda. I podał do niemieckiego sądu władze landu Meklemburgia-Pomorze Przednie.
Malujda krytykował land za obowiązkowe testy dla polskich pracowników, które muszą wykonywać co kilka dni, nawet gdy codziennie dojeżdżają z Polski do Niemiec do pracy. Jeden taki test kosztował 30 euro (ok. 135 zł). Prawnik uważał, że to "przykład niezgodnej z prawem UE ukrytej dyskryminacji".
Sądowy spór zakończył się jednak ugodą. Jej treść poznało money.pl. Co z niego wynika? Władze Meklemburgii mają szybko stworzyć dwa centra szybkich testów antygenowych. Znajdą się na przejściach Linken/Lubieszyn i Ahlbeck/Świnoujście.
Testy tańsze, a może i darmowe
Takie rozwiązanie ma pomóc oszczędzić czas Polakom, którzy dojeżdżają codziennie do pracy w Niemczech. Oszczędzą też pieniądze. Władze Meklemburgii mają dopłacać do testów - tak, aby pracownicy, polscy uczniowie niemieckich szkół czy ich osoby towarzyszące płaciły najwyżej 10 euro za test (ok. 45 zł).
Każda inna osoba ma natomiast za taki test płacić najwyżej 20 euro (ok. 90 zł).
W porozumieniu jest też zapis, że Meklemburgia będzie się starała, aby testy dofinansował jeszcze rząd federalny w Berlinie. Wtedy byłyby one zupełnie darmowe.
Jak zaznaczają niemieckie władze, centra szybkich testów to "rozwiązanie długoterminowe". Punkty mają więc pozostać po opanowaniu pandemii.
Rafał Malujda we wcześniejszych rozmowach podkreślał, że rząd Meklemburgii-Pomorza Przedniego nie zawsze wsłuchuje się w głos mieszkańców pogranicza polsko-niemieckiego.
W ugodzie znalazł się więc jeszcze jeden punkt. Polska radna miejscowości Löcknitz, Katarzyna Werth, ma stale doradzać niemieckim władzom lokalnym w kwestiach pogranicza.
"Pierwszy krok"
- Ostatecznie nie była to łatwa, prosta i szybka droga, ale doprowadziła do rozsądnego rozwiązania - mówi Werth, która uczestniczyła w negocjowaniu ugody. Jak dodała, nowe rozwiązania nie tylko pomogą Polakom wjeżdżającym do Niemiec, ale i Niemcom, którzy chcą się dostać do Polski.
- To dobry pierwszy krok do uregulowania współpracy i życia na granicy - tak skomentował ugodę Rafał Malujda.
- Polska wyprzedza Włochy jako piąty co do wielkości partner handlowy Niemiec. Niemieckie władze nie powinny o tym zapominać, wprowadzając ograniczenia na granicach. Podstawą biznesu jest przecież zaufanie, które też w dużej mierze buduje polsko-niemieckie społeczeństwo pogranicza - dodał.
Władze niemieckiego landu mają na siebie wziąć koszty postępowania sądowego.
Czytaj też: Bitwa o Nord Stream 2 w decydującej fazie. Polska "małym graczem przy stoliku"