Jak już pisaliśmy w WP, GIS po przeprowadzonej w całej Polsce analizie danych dotyczących przypadków zakażeń SARS-CoV-2 ustalił, że 22 tys. wyników dodatnich testów nie dodano do raportów.
Jak wyjaśniał Inspektorat Sanitarny, wyniki zostały zgubione gdzieś "między systemem elektronicznym a innymi używanymi dotychczas narzędziami zbioru danych" - napisano w komunikacie.
Tu pojawia się pytanie: czy doliczenie owych przypadków może spowodować, że przeciętna tygodniowa nowych przypadków wzrośnie do poziomu, w którym premier ogłosi narodową kwarantannę?
Okazuje się, że nie. Jak zadeklarował Krzysztof Saczka, dotychczasowy wiceszef GIS, który przejął kierowanie Inspekcją po dymisji Jarosława Pinkasa, błędy powstały w dłuższym okresie czasu.
Tę informację dookreśliło jeszcze Ministerstwo Zdrowia. Rzecznik resortu Wojciech Andrusiewicz poinformował we wtorek, że te "zaginione" dane nie pochodzą z jednego dnia. Nie jest to nawet tydzień, ale dwa niepełne miesiące - październik i listopad.
Pytanie jednak: jak do tego doszło?
"Wszystko jest możliwe"
- W obecnych ciężkich warunkach i brakach kadrowych Inspekcji Sanitarnej wszystko jest możliwe. Wydaje się, że mogło to wszystko wyglądać inaczej, bo jeszcze, kiedy generalnym inspektorem był generał Andrzej Trybusz, opracowano system informatyczny GISknet, który służył do raportowania w sytuacjach nadzwyczajnych - mówi dr Jerzy Banach, specjalista medycyny morskiej i tropikalnej oraz były szef dolnośląskiego sanepidu.
Nasz rozmówca kierował dolnośląską Inspekcją Sanitarną do 2007 r. System informatyczny był budowany od ok. 2001-2002 r.
- Pozwalał na szybkie raportowanie z każdej stacji epidemiologicznej. Jak na tamte lata rozwiązanie było bardzo zaawansowane. Jednak po moim odejściu z GIS dowiedziałem się, że zarzucono jego rozwój. Teraz pewnie byłby bardziej funkcjonalny. Coś się zaczyna, nie kończy i jest bałagan - mówi Banach.
O przyczyny błędu na 22 tys. nowych zakażeń zapytaliśmy GIS. Poprosiliśmy również o odpowiedzi na pytania dotyczące systemu informatycznego GISknet.
"Każda technologia się starzeje"
Według GIS za błędy odpowiadają: opóźnienia w raportowaniu wyników przez laboratoria, różne źródła pozyskiwania danych i potrzeba ich weryfikacji, różne cele zbieranych danych (statystyki zakażeń i ogniska) i na koniec przerwy w pracy stacji spowodowane izolacją lub kwarantanną pracowników.
Zapewniono nas również, że od 24 listopada narzędzia rejestracji danych epidemiologicznych zostaną ujednolicone. A co z własnym systemem informatycznym GIS?
- GISknet to rzecz sprzed wielu, chyba kilkunastu lat. Każda technologia się starzeje - odpowiada krótko rzecznik GIS Jan Bondar.
O braku systemu informatycznego i jego złym wpływie na prace stacji mówił przecież były już szef GIS Jerzy Pinkas. We wrześniu komentował problemy w Nowym Sączu, gdzie sanepid zmagał się wtedy z zalewem dokumentów.Tylko w tej stacji szybko powstało 2,8 tys. teczek. Mąż jednej z pracownic opracował nawet specjalny system, który pomagał pracownicom znaleźć pokój z dokumentami dotyczącymi konkretnej sprawy.
- Inspekcja będzie zmieniana, musi się zmienić. Tak mała liczba osób naprawdę nie jest w stanie bez systemu informatycznego działać tak, jak byśmy sobie tego życzyli - tłumaczył wtedy Pinkas.
"W środę kolejne oświadczenie"
Na razie sanepidy nie mają swojego rozwiązania, a korzystają obecnie z dostosowanego do tego celu systemu EWP. 5 listopada minister zdrowia wydał rozporządzenie, w którym zobligował laboratoria do wprowadzania wszystkich wyników do EWP.
Warto jednak pamiętać, że w EWP (Ewidencja Wjazdu do Polski) pierwotnie Straż Graniczna zamieszczała informacje o osobach powracających do kraju z zagranicy, objętych obowiązkową kwarantanną. Teraz w tym systemie przetwarzane są też dane innych osób na kwarantannie czy izolacji i te o przeprowadzonych testach.
Czy to uchroni nas przed pomyłkami? Wydaje się, że jednak trzeba przygotować się na kolejne zaginione testy dodatnie.
- Minister zdrowia polecił Głównemu Inspektorowi Sanitarnemu przeanalizowanie wszystkich raportów z ostatnich dni i tygodni na Mazowszu i na Śląsku. Do środy ma być w tej sprawie oświadczenie - powiedział na konferencji prasowej rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz.
Do myślenia daje rezygnacja Agaty Wolskiej ze stanowiska z-cy Mazowieckiego Państwowego Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego, bo to właśnie na Mazowszu "zagubiło się" 11 tys. dodatnich testów na koronawirusa.
O powody dymisji Wolskiej zapytaliśmy w GIS i mazowieckim WSSE, ale do czasu opublikowania tego artykułu nie otrzymaliśmy odpowiedzi.