Pandemia spowodowała, że dostęp do publicznej służby zdrowia został utrudniony. Jak pisze "Gazeta Wyborcza", przez pierwsze dwa miesiące Polacy unikali lekarzy, ale po lockdownie wrócili do przychodni ze zdwojoną siłą.
To zakorkowało system, co jest niezwykle niebezpieczne, bo wielu pacjentów odkładało wizyty na potem. Dotyczy to bardzo często poważnych dolegliwości, jak choćby choroby serca. Niewydolność spowodowana jest również przez to, że podstawowa opieka zdrowotna często nadal funkcjonuje w trybie teleporad.
Zdaniem Marka Balickiego, byłego ministra zdrowia, te trudności są bardzo niepokojące. Jak ocenia, usługi świadczone w formie teleporad nie są w stanie zastąpić bezpośredniego kontaktu z lekarzem. Ponadto, pacjent bez bezpośredniego badania nie jest w stanie sam ocenić swoich problemów zdrowotnych.
Dodatkowo, spadła również, jak zauważa gazeta, o 40 proc. liczba wykonywanych badań laboratoryjnych. Może to być niestety związane z tym, że chorujący przewlekle zrezygnowali z badań w okresie pandemii. Mogli też mieć problemy z dostaniem się na nie.
Zatem koniec lockdownu nie skończył problemów z dostępem do podstawowej opieki medycznej. Dlatego Polacy szukają pomocy w prywatnych firmach świadczących usługi medyczne.
Według Polskiej Izby Ubezpieczeń przez 6 miesięcy 2020 r. przeznaczyliśmy prawie pół miliarda złotych na ubezpieczenia zdrowotne. Prywatne polisy ma już 3 mln Polaków.
Niemal taka sama grupa ma abonamenty medyczne.