"Mega informacja. Już w najbliższą sobotę otwieramy" - możemy przeczytać na facebookowym profilu klubu. Do informacji dołączona jest grafika reklamująca wydarzenie. Ta nie pozostawia wątpliwości: szykowana jest regularna impreza taneczna z DJ-em.
Na plakacie widzimy też symbole twarzy zasłoniętej maseczką i dezynfekcji rąk, co sugeruje przestrzeganie reżimu sanitarnego. Na imprezę mają być wpuszczani goście powyżej 16. roku życia. Koszt wstępu do 20 złotych. Na plakacie widnieje też logo Strajku Przedsiębiorców, z którym kojarzony jest Paweł Tanajno.
W związku z trwającą "narodową kwarantanną", czyli de facto lockdownem, dyskoteki i kluby pozostają zamknięte. Tak jak obiekty gastronomiczne (poza sprzedażą z dostawą lub na wynos) czy inne obiekty związane z rozrywką i usługami. Jednak coraz więcej właścicieli tego typu miejsc decyduje się na otwarcie biznesów.
Takie decyzje przyspieszyły na początku roku, gdy Wojewódzki Sąd Administracyjny z Opola stwierdził, że sanepid niesłusznie ukarał fryzjera z Prudnika 10 tysiącami złotych grzywny. Uznał, że takie kwestie nie mogą być regulowane w rozporządzeniu, a rząd nie wprowadził stanu klęski żywiołowej, więc nie może ograniczać konstytucyjnych praw i wolności.
Jak pisaliśmy, działalność wznowiło m.in. Centrum rozrywki Laser Factory z Zamościa. - Rodzina jest dla mnie ważniejsza, nie dostaliśmy ani złotówki pomocy. Otwieramy, by żyć - mówił nam właściciel obiektu.
Głośna stała się także historia szczecińskiego lodowiska, które na środku tafli zaczęło sprzedawać kwiaty i w ten sposób chciało przeistoczyć się w kwiaciarnię (których nie obejmuje lockdown). GIS już zapowiedział, że właściciel (i inni jemu podobni) może spodziewać się najwyższej kary - 30 tys. zł.
Z kolei w ostatni weekend we Wrocławiu zorganizowane zostały imprezy w dwóch klubach. Wprawdzie informowano, że spotkania dotyczyć będą "spraw partyjnych" ugrupowania Pawła Tanajny, dalsze części opisów sugerowały, że będzie muzyka i alkohol. Innymi słowy - zapowiadały imprezę taką, jak przed obostrzeniami.