Lekarzom z krakowskich szpitali odmówiono wypłaty dodatku za pracę "na wyłączność" u jednego pracodawcy, ponieważ leczą nie tylko chorych na Covid-19, ale również innych chorych zakaźnych w tej samej placówce – poinformował w piśmie do ministra zdrowia i prezesa NFZ Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy.
- Odmowa leczenia oznaczałaby nie tylko naruszenie obowiązków pracowniczych, ale również zasad etyki lekarskiej i zwykłej ludzkiej przyzwoitości. Na pewno zdają sobie Panowie sprawę z tego, że takie postępowanie wobec tych lekarzy kompromituje ideę "pracy na wyłączność", stanowi obrazę zdrowego rozsądku, a ostatecznie uderza w rządzących, podważając ich wiarygodność - argumentuje w piśmie Krzysztof Bukiel, przewodniczący ZK OZZL.
- Wiemy, że ten problem dotyczy specjalistycznego szpitala zakaźnego im. Stefana Żeromskiego w Krakowie, który przyjmuje pacjentów z podejrzeniem i leczy chorych na Covid-19 z całej południowej Polski. Ale podobne sytuacje niewypłacenia dodatku miały miejsce również w innych szpitalach. To niesprawiedliwe, że przez choćby pojedynczy przypadek "pozakoronawirusowy" biały personel traci dodatek, mimo że leczą tych chorych w tej samej placówce - mówi money.pl dr Piotr Watoła, przewodniczący małopolskiego OZZL.
Sami lekarze nie chcą oficjalnie się wypowiadać. Jak mówią, dalej robią swoje, bo tego od nich wymaga zawód, który wybrali. Choć czują się wykorzystani. W ich imieniu głos zabrał dyrektor Szpitala Specjalistycznego im. Stefana Żeromskiego w Krakowie dr n. med. Jerzy Friediger. - To niezrozumiały absurd - mówi zrezygnowany. - Nic dziwnego, że czują się oszukani. W ciągu miesiąca przedstawia się im dwa, trzy sprzeczne ze sobą stanowiska. Raz, że wypłacamy, raz, że nie. To nieuczciwe - dodaje.
Pieniądze mają się znaleźć
Jak tłumaczy dyrektor Friediger, małopolski NFZ utrzymuje, że skoro w szpitalu leczeni są nie tylko chorzy na Covid-19, ale również inni pacjenci zakaźni, taki dodatek się nie należy. Podkreśla jednak, że personel ten pracuje tylko i wyłącznie dla tej placówki. - Nie rozumiem tych decyzji - mówi.
Dr Jerzy Friediger podkreślił, że nawet jeśli NFZ nie zmieni zdania, on znajdzie pieniądze na wypłaty dodatków. Sprawa dotyczy kilkudziesięciu osób, nie tylko lekarzy, ale całego personelu medycznego. - Nie rzuca się słów na wiatr. Nie będę się wygłupiał. Skoro powiedziałem, że będą wypłacone, to będą - podkreśla z mocą szef krakowskiego szpitala zakaźnego.
NFZ dopowiada
O kwestię niewypłacanych dodatków zapytaliśmy Narodowy Fundusz Zdrowia. Aleksandra Kwiecień, rzecznik małopolskiego NFZ, w przesłanym nam oświadczeniu podkreśla, że brak tych tych wypłat związany jest z obowiązującymi przepisami. Jak wyjaśnia, zgodnie z rozporządzeniem ministra zdrowia z 28 kwietnia, medycy, którzy leczą osoby z podejrzeniem lub zakażeniem koronawirusem, nie mogą zajmować się innymi pacjentami.
"W związku z tym w Małopolsce 5 z 8 szpitali, które złożyły pierwotnie zgłoszenia o uzyskanie rekompensaty, potwierdziło, że jednak nie spełniają warunków opisanych w rozporządzeniu ministra zdrowia" - informuje Aleksandra Kwiecień. I jak dodaje, na chwilę małopolski NFZ ma trzy umowy, na podstawie których mają zostać wypłacone medykom dodatkowe środki finansowe.
Rzeczniczka dodaje, że szpital im. S. Żeromskiego w Krakowie w ogóle nie złożył zgłoszenia. Dyrektor placówki dr Friediger zapewnia jednak, że to nieprawda.
Zgodnie danymi, jakie nam przedstawił NFZ, dodatki wypłacone zostały 3 lekarzom i 12 pielęgniarkom Szpitala Specjalistycznego im. Jędrzeja Śniadeckiego w Nowym Sączu (40 365 zł) oraz 16 lekarzom Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie (53 851 zł).
- Szpitale te na bieżąco składają kolejne oświadczenia pracowników medycznych - podkreśla Kwiecień. Jak zapewnia, środki finansowe przekazywane są szpitalom w terminie do 3 dni roboczych po otrzymaniu przez oddział Funduszu prawidłowo sporządzonych, wymaganych oświadczeń personelu medycznego oraz informacji szpitala o wartości dodatkowych świadczeń pieniężnych dla tych osób.
10 tys. dodatku dla każdego
Kwestia dodatku dla medyków poruszana jest od pewnego czasu. Do 10 tys. zł za jeden miesiąc pracy w jednym miejscu z chorymi na Covid-19 - taki dodatek w ramach rekompensaty za utracone dochody mieli otrzymywać lekarz, pielęgniarka czy ratownik, którzy podjęli decyzję o pracy "na wyłączność" dla jednej placówki. W skład tej kwoty wchodzi dodatek w wysokości 50 proc. wynagrodzenia zasadniczego oraz rekompensata 80 proc. utraconych dochodów na podstawie oświadczenia złożonego do szpitala lub przychodni. Stąd też wysokość rekompensat może być różna.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie