Pracownik kaliskiego oddziału Poczty przez blisko tydzień miał uczęszczać do pracy z wyraźnymi objawami koronawirusa. Dopiero w momencie, gdy jego stan uległ pogorszeniu, kierownictwo placówki postanowiło wydać decyzję o przeprowadzeniu u mężczyzny wymazu na obecność Covid-19. Wynik testu? Pozytywny.
Zgodnie z zaleceniami Sanepidu wszyscy pracownicy mający kontakt z zakażonym powinni udać się na przymusową dwutygodniową kwarantannę. Pocztowcy alarmują jednak, że lista takich osób w przypadku ich urzędu jest za krótka.
- Wszyscy mieliśmy kontakt z zakażonym, bliższy lub dalszy. To jest jeden urząd, siedzimy biurko w biurko, każdy korzysta z tej samej toalety. Każdy mógł zostać zakażony, a kwarantanna objęła raptem 10 osób - komentuje jedna z pracownic kaliskiego oddziału PP.
(Kaliski oddział PP zatrudnia na co dzień ok. 60 listonoszy)
- Lista pracowników, którzy mają zostać objęci kwarantanną, zmieniała się co parę godzin. Nasz pracodawca otrzymał instrukcje z góry, że ma wytypować pracowników, którzy z zakażonym przebywali najdłużej. Jeśli u nich potwierdzono by obecność wirusa, wówczas być może testy objęłyby resztę załogi - mówi inny pracownik kaliskiego oddziału PP.
Pracownicy: "zaraz przestaną nas wpuszczać do sklepów"
W rozmowie z money.pl miejscowi listonosze podkreślają, że część firm odmawia pocztowcom przyjmowania doręczanych przez nich przesyłek. Wszystko w obawie przed zakażeniem. - Klienci wystawiają nas po prostu za drzwi, a my nie wiemy, co z tym dalej robić - słyszymy.
- Całkowite zamknięcie urzędu PP w Kaliszu, jeszcze przed wyborami, to byłoby nie do pomyślenia. Część osób rozwożących pakiety wyborcze również miała kontakt z zakażonym. Staliśmy się obiektem jakiejś farsy - mówi nam wieloletni pracownik poczty.
(Pracownicy kaliskiego oddziału PP nie świadczą na co dzień usług indywidualnych)
Kaliscy pocztowcy borykają się także z problemami poza miejscem pracy. Część z nich otrzymała telefony ze szkół, do których uczęszczają ich pociechy, z prośbą by dzieci nie odbierały świadectw na zakończenie roku osobiście. - Zaraz dojdzie do tego, że przestaną nas wpuszczać do sklepów - denerwuje się zatrudniony na poczcie ojciec.
Poczta Polska: "wszystko zgodnie z procedurami"
Z pytaniem o sytuację w kaliskim oddziale PP zwróciliśmy się również do biura prasowego Poczty Polskiej. W odpowiedzi usłyszeliśmy, że firma postępuje w każdym takim przypadku "zgodnie z procedurami i zaleceniami Sanepidu".
"21 czerwca otrzymaliśmy informację o potwierdzonym przypadku zakażenia koronawirusem listonosza z Urzędu Pocztowego Kalisz 2. Jest to placówka, która nie obsługuje klientów indywidualnych. Niezwłocznie została sporządzona lista pracowników, którzy mieli kontakt z zarażonym i przekazana do Sanepidu" - tłumaczy nam rzeczniczka Poczty Justyna Siwek.
Zgodnie ze stanowiskiem PP od początku ogłoszenia stanu epidemii pracownicy byli na bieżąco informowani o zasadach postępowania w przypadku pojawienia się oznak zakażenia, tj. zgłoszeniu się do lekarza lub sanepidu. Pracownicy, którzy uważają, że mieli kontakt z osobą zarażoną, także powinni poinformować o tym przełożonego i lokalne służby sanitarne, i oczekiwać na ich decyzję.
Jak podkreśla rzeczniczka, po incydencie 10 osób zostało objętych kwarantanną, natomiast decyzje w tej sprawie podejmują służby sanitarne. "22 czerwca br. została przeprowadzana dezynfekcja tej placówki. Obecnie placówka funkcjonuje tak, jak dotychczas" - czytamy.
Innego zdania jest natomiast przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Poczty Piotr Moniuszko, który podkreśla, że nikt z kadry kierowniczej Urzędu Pocztowego Kalisz 2 nie informował pracowników o zasadach postępowania w sytuacji koronawirusa.
- Poczta Polska w kwestiach instruktażowych ograniczyła się do opublikowania ich w wewnętrznej sieci intranet. Nie wszyscy pracownicy mają jednak czas na czytanie i szukanie szeregu informacji - punktuje PP związkowiec.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl