Państwowa Inspekcja Pracy przeprowadzi do końca sierpnia po 10 dodatkowych kontroli w każdym powiecie, w którym ryzyko zakażenia koronawirusem jest większe. Inspektorzy sprawdzą m.in. czy przestrzegany jest dystans społeczny oraz czy pracodawca zapewnia płyn do dezynfekcji.
O swoich planach PIP poinformowała na wtorkowej konferencji prasowej.
Od soboty obowiązuje podział na trzy strefy - zielone, gdzie nic się nie zmienia oraz żółte i czerwone o podwyższonym ryzyku. Łącznie w tych dwóch ostatnich strefach jest 19 powiatów. W kilku z nich za skokowy wzrost zachorowań odpowiadają właśnie zakłady pracy. Tak jest np. w Wielkopolsce, gdzie w zakładzie drobiarskim AMI w Mikstacie zachorowała już połowa załogi.
W strefie czerwonej znalazły się następujące powiaty: pszczyński, Ruda Śląska, rybnicki, Rybnik i wodzisławski w województwie śląskim, ostrzeszowski w województwie wielkopolskim, nowosądecki i Nowy Sącz w województwie małopolskim oraz wieluński w województwie łódzkim.
Natomiast strefa żółta obejmuje powiaty: cieszyński, Jastrzębie-Zdrój i Żory w województwie śląskim, jarosławski, Przemyśl i przemyski w województwie podkarpackim, kępiński w województwie wielkopolskim, oświęcimski w województwie małopolskim, pińczowski w województwie świętokrzyskim oraz wieruszowski w województwie łódzkim. Nowe obostrzenia dotykają niemal 2 mln Polaków.
Przedsiębiorcy z czerwonych stref nie są optymistami. – Ledwo jako tako zdążyliśmy się otrząsnąć po pierwszej fali pandemii, wrócili klienci i teraz trafiamy do czerwonej strefy. Jestem załamana, mam pracownika i dwóch uczniów w zakładzie. Nie wiem, co będzie - mówiła niedawno money.pl Aleksandra Drzezowska, właścicielka salonu fryzjerskiego "Twój Styl" z Wielunia.
Zobacz: Wiek emerytalny. Prezes ZUS: "Polacy powinni pracować dłużej, do wykonania ogrom pracy"
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie