W piątek podano, że minionej doby odnotowano w Szkocji 6835 zakażeń, czyli najwięcej od początku pandemii. To trzeci rekord w ciągu czterech dni. Jeśli zaś chodzi o liczbę zgonów, to w ciągu ostatniej doby zarejestrowano cztery.
Najnowszy bilans zakażeń jest wyższy o ponad 1800 od poprzedniego rekordu, który zanotowano w środę.
Gwałtowny wzrost liczby zakażeń wiązany jest w dużej mierze z powrotem uczniów do szkół, bo w Szkocji, w odróżnieniu od Anglii i Walii, letnie wakacje już się zakończyły.
- Ważne jest, aby zwrócić uwagę, że liczba przypadków rośnie teraz w całej Wielkiej Brytanii, ale po okresie wolniejszego wzrostu w Szkocji, w tej chwili jest on tutaj szczególnie ostry – powiedziała cytowana przez PAP szefowa szkockiego rządu Nicola Sturgeon.
- To jest prawdopodobnie, przynajmniej w części, odzwierciedlenie faktu, że nasze szkoły wracają wcześniej, co się łączy ze zwiększoną liczbą interakcji – dodała.
Podkreśliła też, że rząd na razie nie rozważa nowego lockdownu, choć zastrzegła, że w obliczu pandemii "nie powinniśmy niczego wykluczać".
W Szkocji, podobnie jak wcześniej w Anglii, na początku sierpnia zniesiona została większość restrykcji, ale pozostał m.in. obowiązek noszenia maseczek w zamkniętych przestrzeniach publicznych.