Sytuacja w niemieckiej służbie zdrowia jest bardzo trudna. W okresie świątecznym przybyło do szpitali wielu pacjentów z COVID-19.
Natomiast personelu na oddziałach intensywnej opieki jest coraz mniej, czego powodem jest wzrost infekcji wśród pracowników służby zdrowia, powiedziała przewodnicząca związku lekarzy Marburger Bund w rozmowie z "Funke-Mediengruppe".
Dlatego, zdaniem związku, istniejących ograniczeń nie należy odwoływać, a lockdown powinien zostać przedłużony. Według przewodniczącej związku, szczepienia nie przyniosą wyraźnego spadku liczby zakażeń jeszcze przez trzy miesiące.
W najbliższy wtorek, 5 stycznia premierzy krajów związkowych będą dyskutować o przedłużeniu restrykcji, które obowiązują w Niemczech od połowy grudnia do 10 stycznia. Ograniczono możliwości kontaktów, zamknięte pozostają sklepy z wyjątkiem tych oferujących produkty pierwszej potrzeby. Zamknięto restauracje, hotele i obiekty rekreacyjne.
Jak podaje "Deutsche Welle", głos w sprawie utrzymania ograniczeń zabrał też Niemiecki Interdyscyplinarny Związek Intensywnej Opieki (DIVI).
- W końcu nadchodzącego tygodnia okaże się, na ile okres świąteczny przyczynił się do wzrostu zachorowań, zaś na skutki sylwestra będzie trzeba jeszcze trochę poczekać – powiedział przewodniczący DIVI w rozmowie z "Rheinische Post”.
Także niektórzy niemieccy ekonomiści chcą przedłużenia lockdownu. Dla gospodarki najważniejszym kryterium powinno pozostać "jak najszybsze ograniczenie drugiej fali infekcji”, uważa szef Niemieckiego Instytutu Badań Gospodarczych (DIW) Marcel Fratzscher. Poluzowanie ograniczeń gospodarczych przyniosłoby wprawdzie krótkofalowe korzyści. "Na dalszą metę jednak wszystkim by to zaszkodziło”, powiedział Fratzscher dziennikowi "Augsburger Allgemeine”.
Innego zdania są natomiast przedstawiciele branży handlu detalicznego. Przedsiębiorcy narzekają, że obiecywana miliardowa pomoc nie nadchodzi, bo kryteria jej przydzielania zostały zbytnio "wyśrubowane”.
O tym, że sytuacja w Niemczech jest trudna pisaliśmy tuż przed świętami. Jeden z regionów zapowiedział wtedy, że będzie miał otwarte urzędy przez sporą część świąt po to, by mogły być wystawiane akty zgonu.
Jak podaje "Deutsche Welle", niemieccy lekarze oddziałów intensywnej opieki ostrzegają przed znoszeniem restrykcji tak długo, jak długo średnia dzienna liczba nowych zakażeń na 100 000 mieszkańców mierzona w okresie siedmiodniowym przekracza 25, czyli 250 na milion mieszkańców.
Według najnowszych danych gromadzonych przez "Our World in Data”, 1 stycznia liczba zakażeń na milion mieszkańców wyniosła w Niemczech 221, natomiast w Polsce 214. Jednak, jak wspomniano wyżej, skutki świąt i sylwestra nie są jeszcze widoczne.
Ciężko porównywać też liczbę zakażeń w Niemczech i w Polsce. U naszych zachodnich sąsiadów wskaźnik testów na 1000 mieszkańców wyniósł bowiem 1,8, wynika z danych z końca ubiegłego roku. Natomiast w Polsce był ok. trzy razy niższy i wyniósł 0,64.