Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Mateusz Madejski
Mateusz Madejski
|
aktualizacja

Koronawirus. Przygraniczne miejscowości pustoszeją. "Zamknięta granica to dla nas wyrok"

105
Podziel się:

Tętniące zazwyczaj życiem przygraniczne miejscowości niemal zupełnie się wyludniły. To efekt decyzji niemieckiego rządu, która uznaje Polskę za "obszar ryzyka". Sprzedawcy boją się, że drugiego zamknięcia granicy już nie przetrwają.

Koronawirus. Przygraniczne miejscowości pustoszeją. "Zamknięta granica to dla nas wyrok"
Większość przygranicznych sklepów jest zamknięta od ostatniej soboty (WP, Mateusz Madejski)

Słubice, Kostrzyn nad Odrą czy Lubieszyn. Te przygraniczne miejscowości żyją z niemieckich klientów.

Niemcy przyjeżdżali na zakupy, czasem na obiad, do mechanika czy do fryzjera. W nastawionych na niemieckiego klienta sklepach i punktach usługowych zatrudnienie znajdowały tysiące Polaków.

Zobacz także: Restauracje znowu zamknięte. "Podejrzewamy, że będzie tak do końca roku"

Tuż przed wprowadzeniem tym zasad, polsko-niemieckie granice się zakorkowały. Tłumy Niemców ruszyły na "zakupy ostatniej szansy". Najczęściej wybierali papierosy, alkohole, ale i ozdoby świąteczne.

Jak wyglądają przygraniczne miasteczka kilka dni później? Odwiedziliśmy zachodniopomorski Lubieszyn. Są tam zarówno wielkie hale targowe, jak i nieduże sklepy czy zakłady fryzjerskie. Zwykle z ich oferty korzystają tysiące niemieckich klientów dziennie.

Teraz jednak miasto wygląda niczym wyludnione. Niektóre targowiska są zupełnie zamknięte. W jednym z największych z nich działały tylko pojedyncze stoiska - zwykle z tanimi pracownikami. Kilkadziesiąt boksów, w których kwitł handel ubraniami, słodyczami czy gadżetami, zostało owiniętych foliami i zupełnie zamkniętych.

Przygraniczny biznes ma problem

- Chyba się będę zwijał. Ruch jest minimalny. Otworzyłem się w zasadzie tylko dlatego, żeby nie siedzieć w domu i się nie zamartwiać - usłyszeliśmy od jednego z działających handlarzy.

Inny handlarz mówi, że "zamknięta granica to dla niego wyrok". Nie spodziewa się, że klientów z Niemiec mogą zastąpić Polacy, bo ci na zakupy w takie miejsca nie jeżdżą. Z kolei, jak zauważa, sytuacja epidemiczna w Polsce jest coraz poważniejsza. Trudno więc liczyć, że Niemcy prędko zniosą ograniczenia.

Nawet tania stacja benzynowa, pod którą zwykle ustawiają się rzędy aut na niemieckich blachach, stoi niemal pusta.

Funkcjonują ciągle niektóre punkty usługowe, budki z jedzeniem oraz sieciowe sklepy i markety. Tych w okolicy jest kilka. Sprzedawcy jednak mówią, że "ruch jest minimalny". Na parkingach czasem pojawiają się auta na niemieckich tablicach rejestracyjnych. - Jednak najczęściej to Polacy, którzy mieszkają w Niemczech i wybierają się np. do rodziny - opowiada jedna z ekspedientek.

Nastroje w Lubieszynie są bardzo złe. Mieszkańcy, z których większość pracuje w handlu, mówią, że sytuacja wygląda jeszcze poważniej niż na wiosnę. Wtedy to o zamknięciu granicy zdecydował polski rząd. Handlowcy zwracają uwagę, że tym razem trafiło na tradycyjny okres żniw - czyli tygodnie poprzedzające Boże Narodzenie.

Handlowcy nie spodziewają się otwarcia granic przed świętami. Nie liczą też, że Niemcy będą wykonywać testy na koronawirusa po zakupach w Polsce. - Obawiam się, że epidemia może nas wykończyć. Pogranicze może nie wyglądać już jak dotychczas - słyszymy od jednego z przedsiębiorców.

Tymczasem na samej granicy przy Lubieszynie ustawiło się kilkunastu funkcjonariuszy niemieckiej straży granicznej i policji. Kontrolują niemal każdy pojazd, który próbuje przekroczyć granicę. Zdecydowana większość z nich to auta dostawcze i ciężarówki. Są jednak pojedyncze samochody osobowe, zwykle na polskich rejestracjach. To zwykle Polacy, którzy dojeżdżają do pracy po drugiej stronie granicy. Na mocy zarządzeń regionalnych zostali w większości zwolnieni z obowiązku przedstawiania testów lub przechodzenia kwarantanny.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(105)
WYRÓŻNIONE
Zdziwiony
4 lata temu
to jak to? Tyle lat tam zarabiali i nie odłożyli sobie żadnego zabezpieczenia? Żadnej poduszki finansowej? Dziwne
Janosik
4 lata temu
Rozumiem frustrację, że kram zamknięty ale ci ludzie mają zapasy o których szary Kowalski może pomarzyć. Więc bez fałszywej skromności
księgowy
4 lata temu
Już się popłakałem nad biednym losem cwaniaków i mataczy , którzy tylko kombinowali - jak nie płacić podatków i ZUSu
NAJNOWSZE KOMENTARZE (105)
ziut
4 lata temu
Oni cieszą się że klienci pozostali w Niemczech u nich niespotykany rozwój . Podobnie jak chwaliliśmy się że PO 500plus przestaliśmy jeździć szparagi wydłubywać z niemieckiej ziemi co nasi politycy w mediach wypowiadali że tym się nie przejmują a teraz oni również się nie przejmują pobrali na to konto podwyżki żeby nam dowalić .
kocham
4 lata temu
ile jadu w tych wszystkich wpisach
ziko
4 lata temu
Ten portal naprawdę polski czy niemiecki? Polska Press wydawca wszystkich regionalnych gazet udaje że z Polski a tu kapitał z Niemiec. Ciekawe jak zareaguje moderator czyli cenzor ?
Paweł
4 lata temu
Osinów Dolny, najbardziej obrzydliwe miejsce jakie widziałem. Kawałek Polski oddany Niemcom bez jednego strzału. Żeby wiedzieć o czym piszę, każdy Polak powinien tam raz być. Problem w tym że dla Polaka nie ma tam miejsca, jest nie mile widziany, ale nie przez Niemców tylko rodaków.
M.S
4 lata temu
Saksonia może przyjechać na zakupy do 48 godz. bez testu.Łęknica bazar zaprasza.
...
Następna strona