Jędrzej Kowalczyk, prezes Fanuc Polska, spółki japońskiego potentata rynku robotów przemysłowych zapewnia w "Rzeczpospolitej", że przed technologią nie ma ucieczki. Jego zdaniem w ciągu kilku najbliższych lat polskie firmy przyspieszą inwestycje w robotyzację.
Będzie to o tyle łatwiejsze, że od 2021 r. będą miały zachętę w postaci nowej ulgi. Będzie ona pozwalała na odliczenie nawet 50 proc. kosztów wydatków na automatyzację produkcji i modernizację technologiczną firm.
Kolejnym impulsem może być zainteresowanie pracą robotów w związku z koronawirusem. Marina Bill, szefowa komitetu dostawców robotów w Międzynarodowej Federacji Robotyki (IFR)zapewnia, że w postcovidowym świecie robotyzacja i automatyzacja jest konieczna.
Jak przekonuje na łamach "Rzeczpospolite" dotyczy to zarówno ochrony zdrowia pracowników, jak i też zapewnieniu ciągłości biznesu. NIestety obecnie pierwszym efektem pandemii jest spadek inwestycji na taką rewolucję robotów.
Wszystko przez lockdown światowej gospodarki. Z tego właśnie powodu prognozy IFR sa mało optymistyczne dla kolejnych miesięcy. Rok 2020 charakteryzuje się gwałtownym tąpnięciem na rynku robotyzacji. Liczba nowych instalacji robotów spadła o połowę w porównaniu z 2019 r. Przyszłość jednak ma sznasę malować się w dużo lepszych barwach.
W Polsce mamy 42 roboty na każdy tysiąc pracowników. Zdaniem byłej min. Jadwigi Emilewicz to stanowczo za mało, więc rząd planuje promocję: każdy przedsiębiorca, który kupi sobie robota, będzie mógł odliczyć 50 proc. jego kosztów.
Nowa ulga ma zwiększyć poziom robotyzacji polskiej gospodarki, co zdaniem rządzących, jest "warunkiem sine qua non rozwoju". Odliczenie ma obowiązywać od 1 stycznia 2021 roku. Ulga ma być dla wszystkich firm, bez znaczenia na wielkość lub branżę. Będzie obowiązywać przez pięć lat - do końca 2025 roku.