Na Pomorzu niemal każdego kolejnego dnia służby odnotowywały ostatnio kolejne rekordy zakażeń. Najwięcej z nich wykryto w stolicy regionu, Gdańsku, który od soboty jest już w żółtej strefie.
Został do niej zaliczony również powiat słupski. Tam również każdy kolejny dzień przynosi nowe, niepokojące informacje.
W piątek zakażenie i istnienie ogniska SARS-CoV-2 potwierdzono w jednym ze słupskich żłobków. W poniedziałek okazało się, że właśnie od 5 października, miejska przychodnia na ul. 11 Listopada jest nieczynna do odwołania. Zakażenie koronawirusem potwierdzono u dwóch lekarzy i pielęgniarki.
W związku ze wzrostem zakażeń słupski sanepid ma pełne ręce roboty. Przeciążenie pracowników jest już na tyle duże, że jak ogłosiła stacja sanitarno-epidemiologiczna od poniedziałku mocno ograniczy swoją działalność.
"Musimy przekierować siły"
Wstrzymano tam wykonywanie wszystkich badań wykonywanych do tej pory przez Laboratorium Badania Żywności, Laboratorium Badania Środowiska Pracy, Laboratorium Badania Wody, Gleby i Powietrza. Nie przeprowadza się również badań w kierunku nosicielstwa pałeczek z rodzaju Salmonella i Shigella.
- Mamy bardzo dużo pracy. Musimy teraz siły zupełnie inaczej przekierować i tak będzie do odwołania. Wszystko oczywiście w związku z pandemią. Niezwykle pracochłonne jest docieranie do wszystkich ludzi z przekazywaniem im informacji o pozytywnych wynikach testów - mówi Henryka Kisiel, rzecznik prasowy stacji.
Oprócz samych zakażonych sanepid musi przeciez dotrzeć jeszcze do wszystkich współzamieszkujących i mających kontakt z zakażonymi.
- Ci ludzie muszą iść na kwarantannę. To setki osób. Mamy też przypadki w szkołach, żłobkach. To wszystko wymaga analizy epidemiologicznej i na tym teraz musimy się skupić - mówi Henryka Kisiel.
Jak dodaje rzeczniczka, nawet gdyby wsparcie pracownikami z zewnątrz ze względów finansowych czy działań rządowych byłoby możliwe, to nie byłoby łatwe. Do pracy w sanepidzie potrzebne jest odpowiednie przygotowanie, wiedza i umiejętności.
Sanepid uspokaja, mieszkańcy są bezpieczni
Co wstrzymanie wspomnianych badań oznacza dla mieszkańców powiatu słupskiego? Czy zagrożone jest ich bezpieczeństwo sanitarne?
Jak zapewnia nas Anna Obuchowska, rzeczniczka Wojewódzkiej Stacji Sanitarno- Epidemiologicznej w Gdańsku, nie ma powodów do obaw.
Zawieszenie dotyczy badań zleconych z zewnątrz przez obywateli, firmy czy instytucje. Tu mieszkańcy powiatu słupskiego mają problem i muszą pomocy szukać w innych stacjach.
- Zupełnie nie są zagrożone nasze statutowe działania związane z monitorowaniem sytuacji sanitarnej. Bez zakłóceń przeprowadzane są badania wody i ognisk zatruć pokarmowych, jeśli one się pojawiają. Na szczęście za sprawą koronawirusa bardziej teraz dbamy o higienę i zatruć jest zdecydowanie mniej - mówi Obuchowska.
Problem nowych pracowników
- Rozumiemy tę uciążliwość dla mieszkańców, szczególnie tych np., którzy szukają pracy i - tak jak w gastronomii - muszą mieć ważne badania w kierunku nosicielstwa pałeczek z rodzaju Salmonella i Shigella. W Gdańsku je przeprowadzamy, ponadto można je wykonać również w prywatnych laboratoriach - mówi Obuchowska.
Słupski sanepid zawiesił wykonywanie badań komercyjnych, zatem i tak zlecający musiałaby za nie zapłacić. W prywatnych laboratoriach ceny są jednak nieco wyższe.
Kiedy słupski sanepid wróci do "normalnej" pracy? - Kiedy tylko uda się opanować koronawirusa lub znacząco zmniejszy się liczba nowych zakażeń - słyszymy od Henryki Kisiel.
Trudno przewidzieć, kiedy do tego dojdzie. Na razie koronawirus w Polsce "nie słabnie". W niedzielę łączna liczba zakażeń przekroczyła 100 tys. Jak przekazało Ministerstwo Zdrowia, w poniedziałek odnotowano kolejne 2006 zakażeń. Zmarło 29 osób.
Znów wysoko na liście nowych przypadków znalazło się województwo pomorskie, w którym stwierdzono 202 nowe zakażenia. Więcej wykryto tylko w mazowieckim (336) i małopolskim (217).