"Doceniamy, na razie nie ma potrzeby" - tak w programie "Money. To się liczy" komentował niemieckie propozycje minister zdrowia Adam Niedzielski.
Sami Niemcy są zaskoczeni, że Polska, która jest w coraz trudniejszej sytuacji, odrzuca pomoc od sąsiada. Tym bardziej że wcześniej na przykład Czechy niemiecką pomoc przyjęły. "Czy Polska nie jest zbyt dumna, żeby przyjąć od nas pomoc?" - zastanawia się w komentarzu redakcyjnym Deutsche Welle.
Okazuje się jednak, że polskie szpitale jak najbardziej chcą pomocy. I już robią listy tego, co jest najpilniejsze.
Testy - tak, medycy - jeszcze nie
Zielone światło dają samorządy, które kontrolują dużą część szpitali. Na początku pozytywnie o niemieckiej propozycji wypowiadały się władze Mazowsza. Teraz dochodzi woj. lubuskie. - Jesteśmy zainteresowani pomocą, jaką zaoferowali Polakom nasi zachodni sąsiedzi. Taka sytuacja zdarza się raz na sto lat - mówi marszałek województwa Elżbieta Anna Polak.
Co potrzeba szpitalom? Robert Kowalik z biura zarządu Szpitala Uniwersyteckiego w Zielonej Górze mówi money.pl, że obecnie od Niemców przydałyby się np. testy na koronawirusa czy leki. Jakie? W szpitalu trwają teraz szczegółowe analizy. Samorząd województwa mówi natomiast, że od Niemców chce pozyskać także butle z tlenem oraz przeciwwirusowy lek Remdesivir. - Pilnie potrzebujemy tego leku - mówi marszałek Polak.
Co z niemiecką kadrą lekarską? Robert Kowalik mówi, że to w tej chwili "pieśń przyszłości". Zaznacza, że istnieje wiele przeszkód formalnych, by niemieccy lekarze leczyli w Polsce. Jest jednak przekonany, że szpitale z przygranicznych landów Saksonia czy Brandenburgia będą w stanie Polakom pomóc.
Elżbieta Anna Polak dodaje, że taka pomoc nie jest wielką nowością, bo już podczas pierwszej fali przygraniczne szpitale ze sobą współpracowały.
Również Mazowsze poprosiło o pomoc władze lokalne z landów Saksonia-Anhalt oraz Brandenburgia.
Niemcy proponują pomoc Polsce, a Polska - Niemcom
Nie wszystkie szpitale jednak na razie chcą pomocy. - U nas nie ma na razie takich rozmów, choć to, kiedy stracimy możliwość przyjmowania nowych pacjentów, jest kwestią góra kilku dni - słyszymy w placówce na zachodzie kraju.
Przypomnijmy, że o ofercie pomocy pisał do Andrzeja Dudy niemiecki prezydent Frank-Walter Steinmeier. "Tam, gdzie krajowe możliwości medyczne sięgają swoich granic, powinniśmy zrobić wszystko, żeby sobie nawzajem pomagać. Daj mi znać, jeśli są rzeczy, które możemy zrobić dla Polski w obecnej sytuacji" - napisał.
"Dziękując za ten gest, zapewniam, że również Polska, jeśli zajdzie taka potrzeba, jest gotowa ściśle współpracować z Niemcami w walce ze skutkami pandemii COVID-19" - odpisał prezydent Duda.
Sytuacja w Niemczech również jest poważna - dziennie odnotowuje się tam kilkanaście tysięcy nowych zakażeń. W Polsce jednak jest ich dużo ponad 20 tys. I to mimo tego, że Polska jest znacznie mniejsza niż Niemcy (38 mln mieszkańców wobec 83 mln) - i ciągle wykonuje zdecydowanie mniej testów.
- Ta sytuacja jest zdumiewająca. Nie wiem, w czyim imieniu wypowiadają się polskie władze. Niemcy zachowały się honorowo. Również mają przyrost zakażeń, ale są gotowe pomagać innym. Mam osobiście zapewnienia ze strony szpitali z Berlina i okolic, że w razie pogorszenia się sytuacji, przyjmą część polskich pacjentów. To piękny gest - komentował w rozmowie z ABC Zdrowie prof. Krzysztof Simon.