Sądy w całej Polsce mierzą się z trudnościami finansowymi, gdyż wydatki związane z pandemią nie były planowanymi. Odkłada się wszelakie remonty i inwestycje. Wszystko idzie na zabezpieczenia w związku z epidemią. Wkrótce jednak może pieniędzy zabraknąć - pisze "Rzeczpospolita".
Maseczki, płyny dezynfekujące, sprzęt do mierzenia temperatury, montaż pleksi na salach rozpraw czy w reszcie dezynfekcja pochłaniają miliony złotych. Sądy liczą na wsparcie od ministerstwa sprawiedliwości.
Pieniędzy, jak dotąd nie dostały. Jak pisze dziennik, na razie resort zebrał informacje, ile sądy już wydały. Zapowiada, że pieniądze będą, ale dopiero gdy wpłyną z Unii Europejskiej.
O jakiego rzędu wydatkach mowa? Za przykład "Rz" podaje koszty, z jakimi musi sobie radzić Sąd Okręgowy w Warszawie. Do tej pory na zabezpieczenia w związku covid-19 wydał już 2,3 mln zł. Do końca roku planuje wydać kolejne 1,5 mln zł.
Nie wszystkie sądy mają tak wielkie wydatki. Rafał Terlecki, prezes Sądu Okręgowego w Gdańsku przyznał "Rzeczpospolitej", że na ten cel poszło do tej pory 293 tys. zł. Pieniądze przesunął jednak z planowanego remontu na przyszły rok.