Zawirowanie na rynku ropy i gazu odbiło się na wynikach finansowych Shella. Gigant naftowy odnotował stratę netto w wysokości 18,3 mld dolarów w drugim kwartale 2020 roku.
To spora zmiana przy porównaniu wyników z analogicznym okresem rok wcześniej, kiedy to wyniki Shella były na plusie o 3 mld dolarów netto. Również w pierwszym kwartale 2020 roku koncern mógł się pochwalić zielonymi słupkami (2,7 mld dolarów netto zysku).
Tak słabe wyniki to efekt marcowo-kwietniowych zawirowań na rynku ropy, kiedy to ceny tego surowca pikowały. W drugiej połowie kwietnia kursy ropy spadły nawet poniżej zera.
"Guardian" informuje, że koncern był o włos od zanotowania najgorszych kwartalnych wyników finansowych w historii. Jednak Shell nadal jest zmuszony do obniżania wartości swoich aktywów naftowo-gazowych.
Na początku 2020 roku Shell po raz pierwszy od drugiej wojny światowej obniżył dywidendę dla akcjonariuszy. Ostrzegł też ich, że nad firmą wisi "widmo niepewności" po załamaniu się światowych cen ropy.
Anglo-holenderski koncern ogłosił, że w tym roku kadra kierownicza nie ma co liczyć na premie. Firma szuka również cięć w wydatkach. Tak, by w budżecie się znalazło dodatkowe 9 mld dolarów. W dalszej części roku zarząd przyjrzy się koncepcji dobrowolnych zwolnień części kadry.
Shell prognozuje, że światowe ceny ropy nie dorównają cenom z 2019 roku jeszcze przez następne trzy lata. Koncern przewiduje, że do końca 2020 roku za baryłkę trzeba będzie zapłacić 30 dolarów. Natomiast do końca 2021 roku - 40 dolarów, 2022 roku - 50 dolarów, a do końca 2023 - 60 dolarów. Dla porównania: średnia cena baryłki ropy w 2019 roku wyniosła 64,36 dolary.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl