Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił wniosek najemcy sklepu w centrum handlowym o zabezpieczenie jego roszczeń - czytamy w "Rzeczpospolitej". Z powodu pandemii miał zamknięty sklep, a po jego otwarciu odnotował straty, jednak zdaniem sądu to za mało.
Czytaj też: Ceny za prąd w górę. Tego nie da się uniknąć
Jak czytamy w dzienniku, najemca chciał skorzystać z tarczy antykryzysowej 2.0, która przewiduje wygaśnięcie umów najmu sklepów w dużych centrach handlowych, zamkniętych z powodu pandemii.
W tym przypadku najemca wynajął na 5 lat lokal o powierzchni 135 mkw. Umowa upływa 16 grudnia. Wiosną salon był zamknięty, a po jego otwarciu w maju obroty spadły aż o 81 proc.
Umowę najmu w związku z pandemią trzeba było zmodyfikować, bo jej wykonanie na dotychczasowych warunkach byłoby połączone z nadmiernymi trudnościami, a nawet groziłoby spółce utratą płynności finansowej.
Jak czytamy w "Rzeczpospolitej", spółka zażądała zabezpieczenia swojego roszczenia w ten sposób, by od maja płacić jedynie czynsz podstawowy, określony jako równowartość 20,28 proc. miesięcznego obrotu ze sprzedaży produktów, ale nie mniej niż 12 125 zł netto.
Czytaj także: Szczepionka na COVID-19, kiedy trafi do Polski?
Jednak sąd, w postanowieniu wydanym jeszcze przed wprowadzeniem najnowszego lockdownu dla galerii handlowych, nie zgodził się na zabezpieczenie powództwa. Według niego trudno ustalić, jak wygląda sytuacja majątkowa najemcy, czy od marca do maja faktycznie poniósł straty, a także czy prognozowany spadek obrotów jest realny.