Dodatkowa opłata, jaką włoscy przedsiębiorcy doliczają do rachunków, wzbudziła uwagę tamtejszej organizacji chroniącej prawa konsumentów.
Opłatę doliczają głównie salony fryzjerskie, dodatkowe 2-5 euro ma pokryć koszty maseczek i środków do dezynfekcji. Organizacja Codacons nazywa to "Dzikim Zachodem".
"To prawdziwy, nielegalny Dziki Zachód, który można uznać za oszustwo. Codacons zawiadamia o nim Gwardię Finansową i Urząd Antymonopolowy" - czytamy w nocie stowarzyszenia.
Z dodatkową opłatą za dezynfekcję spotkamy się też w Polsce. Czasem jest to 200 zł, czasem 5 zł, a czasem 30 groszy.
Zupełnie jawnie opłatę "za koronawirusa" do ceny wizyty doliczają np. dentyści.
- Zgodnie z wytycznymi, powinnam po każdym pacjencie zmieniać nie tylko rękawiczki, ale nawet kombinezon. Przyłbica może być ta sama, choć powinna być zdezynfekowana. A tak naprawdę, to po każdym pacjencie powinnam brać prysznic. To oczywiście oznacza, że jednego dnia mogę przyjąć mniej pacjentów - a co za tym idzie, zarobić mniej. Dodatkowe, "koronawirusowe" koszty szacuję na przynajmniej 80 zł za każdą wizytę - mówiła money.pl dentystka z Pomorza, która zaznacza, że "opłata za koronawirusa" jest w tym przypadku koniecznością.
Salony fryzjerskie do kosztów usługi doliczają zwykle po kilka czasem kilkanaście złotych. Pojedyncze sklepy wprowadziły nawet opłaty za rękawiczki. W Zielonej Górze trzeba było zapłacić za nie 30 groszy, choć to raczej ewenement na skalę krajową.
Zdaniem ekspertów, takie dodatkowe opłaty przełożą się na inflację. Bo w dostosowanie się do nowej sytuacji zainwestowali wszyccy przedsiębiorcy, zarówno mali, jak i duzi. Koszty będzie musiał ponieść klient.
- Myślę, że już maju zobaczymy "opłatę za koronawirusa" we wskaźnikach inflacyjnych. Sądzę, że będzie odpowiedzialna za przynajmniej od 0,3 do 0,5 proc. wzrostu - mówi w rozmowie z money.pl ekonomista Marek Zuber.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl