Poznański przedsiębiorca Jakub Wilczyński od dawna działa w biznesie gastronomicznym. Jego lokale zwykle były pełne klientów, ale zmieniło się to w czasie tegorocznego lockdownu. Restauracje i kluby zaczęły świecić pustkami, a Wilczyński nie chciał nikogo zwalniać.
Wpadł więc na pomysł - w miejscu przeznaczonym na nową kawiarnię, w samym centrum Poznania, otworzył sklep z artykułami "antywirusowymi". Znalazły się tam maseczki, rękawiczki czy płyny dezynfekcyjne. Ruch był spory, więc przedsiębiorca postanowił wejść na rynek ozonowania i dezynfekcji.
Początkowo zatrudnionymi u niego "pogromcami wirusów" byli pracownicy jego lokali gastronomicznych. Ci jednak z czasem wrócili do pracy po lockdownie. Dzisiaj dezynfekują więc świeżo zatrudnieni pracownicy.
W firmie słyszymy, że popyt jest spory. Na dezynfekcję decydują się przede wszystkim firmy - nie tylko te duże. Korzystają też na przykład fryzjerzy czy właściciele salonów tatuaży. Jest jednak coraz więcej klientów wśród osób prywatnych.
- Są to na przykład ci, którzy mają mieszkania na wynajem. Albo ci, którzy chcą zdezynfekować swoje mieszkanie starszym rodzicom - opowiadają nam współpracownicy Wilczyńskiego. Cena to zwykle 2-3 złote za każdy metr kwadratowy.
Poznański przedsiębiorca, działający głównie w branży gastronomicznej, stworzył "antywirusowy" sklep. A potem zaczął zatrudniać "pogromców wirusów"
"Jeden ozonator na kilka pensjonatów"
Trójmiejska firma Tech-Team zajmowała się ozonowaniem na długo przed epidemią. Zwykle zlecenia pochodziły od firm czy instytucji publicznych, chociażby przedszkoli.
Jak jest teraz? Zapytań, jak słyszymy, jest mnóstwo. Również od osób prywatnych czy właścicieli niedużych pensjonatów. Ostatnio na przykład firma dezynfekowała nieduży domek, w którym zatrzymał się turysta z południa Polski - i u którego badanie potwierdziło obecność koronawirusa.
Jednak pracownicy Tech-Team mówią nam, że rynek zmienia się niesłychanie dynamicznie. Na przykład właściciele nadmorskich pensjonatów czy apartamentów często wolą złożyć się w kilku na ozonator niż zlecać dezynfekcję profesjonalnym firmom.
Z drugiej strony, coraz więcej osób prywatnych zamawia sobie podzespoły na chińskich serwisach - i samemu robią sobie amatorskie ozonatory. Niektórzy potem ogłaszają swoje usługi w internecie - i sami stają się "pogromcami koronawirusa".
W Tech-Team przestrzegają przed nadmiernym ufaniem amatorom. - Warto przede wszystkim sprawdzić, czy ozonatory mają certyfikaty. I czy poza głównym urządzeniem taka firma ma też detektor ozonu. Jeśli nie ma, to może się okazać, że działa na oślep - i ozonu w naszym mieszkaniu będzie za mało, by cokolwiek zdezynfekować - słyszymy w Tech-Team. Pracownicy firmy przekonują też, że wizyta specjalisty nie może być zbyt krótka. Im dezynfekcja mieszkania zajmuje przynajmniej 2 godziny, a czasem wydłuża się nawet do czterech. Ceny zaczynają się z kolei od 300 zł.
Ci, którzy chcą dezynfektować swoje mieszkania, szukają zwykle mniejszych firm czy właśnie amatorów. Do tych dużych firm trafiają znacznie rzadziej.
- W pierwszym tygodniu po wybuchu pandemii zdezynfekowaliśmy milion metrów kwadratowych powierzchni - mówi Łukasz Macander z firmy Vector. Wśród jego klientów dominują jednak wielkie firmy, przede wszystkim warszawskie korporacje. Prywatni zleceniodawcy zdarzają się bardzo rzadko. Za usługę dezynfekcji u niego musieliby zresztą zapłacić ok. 800 zł.
- Widać, że koronawirus zostanie z nami na dłużej, więc na rynku "pogromców" znajdzie się miejsce dla każdego. I dla tych, którzy obsługują korporacje, i dla tych, którzy dezynfekują kawalerki - słyszymy w jednej z firm dezynfekcyjnych. Jej przedstawiciel dodaje, że szykuje się na "bardzo pracowitą jesień".
Lekarze ciągle podkreślają, że wciąż nie ma jednoznacznych badań, wskazujących na to, czy na przykład ozonowanie likwiduje koronawirusa.
- Klienci jednak chcą się często po prostu zabezpieczyć na tyle, na ile można. Ja mogę powiedzieć, że nie ma sensu ozonowanie zbyt wysokich pomieszczeń, takich powyżej 5 metrów. Ozon też nie zadziała na otwartych przestrzeniach, dlatego moim zdaniem ozonowanie przystanków w polskich miastach było na przykład bezsensowne - słyszymy w jednej z firm.
Co ile należy dezynfekować czy ozonować wnętrza? Tu nie ma prostej odpowiedzi. Są takie firmy, które robią to regularnie. W prywatnych mieszkaniach ma to jednak sens głównie przy obawach, że mógł je odwiedzić ktoś zakażony.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie