O projekcie wprowadzającym obowiązkowe testowanie w Domach Pomocy Społecznej (DPS) przypomniał na Twitterze poseł PO Michał Szczerba, wiceprzewodniczący Komisji Polityki Senioralnej.
Dane przedstawione przez polityka pochodzą sprzed tygodnia. Wtedy też wiceminister rodziny Iwona Michałek poinformowała w Sejmie, że z powodu zakażenia koronawirusem zmarło 204 mieszkańców domów pomocy społecznej.
Poprosiliśmy Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej, któremu podlegają DPS-y, o najświeższe dane. Jednak do czasu opublikowania tego artykułu ich nie otrzymaliśmy.
Czesi testują
Wszyscy dobrze pamiętamy dramatyczne relacje z DPS-ów, w których brakowało wiosną zdrowych pracowników do opieki nad ich mieszkańcami też już zarażonymi koronawirusem. Zapytaliśmy zatem Ministerstwo Zdrowia, dlaczego rządzący nie chcą wprowadzenia takiego obowiązku testowania pracowników DPS-ów.
Jak nam wyjaśniono, resort zdrowia nie posiada informacji o tym, aby "zostały przeprowadzone badania naukowe dające podstawę do ustalenia częstotliwości wykonywania testu na obecność wirusa SARS-CoV-2 pracownikom tych placówek. Na obecnym etapie nie jest możliwe również przeprowadzenie rzetelnej oceny skuteczności wprowadzenia takich rozwiązań na dynamikę oraz zakres rozprzestrzeniania się epidemii" - czytamy w odpowiedzi.
Ministerstwo Zdrowia przekonuje również, że systematyczne (co 14 dni) testowanie pracowników placówek opieki nad osobami starszymi zostało wprowadzone m.in. w Czechach. "Jednak dane dotyczące skali epidemii w tym kraju nie wskazują, aby podjęte działania istotnie wpłynęły na sytuację epidemiczną" - przekonuje resort.
Chodzi o pieniądze?
MZ we wprowadzeniu takich regularnych testów widzi również inny problem. Jak to określono, "potencjalne" korzyści dotyczące identyfikacji osób zakażonych to nie wszystko. Cykliczne wykonywanie testów prewencyjnych ograniczyłoby możliwości przeprowadzania badań dla osób ze wskazaniami i dla osób z objawami.
Inaczej widzą to w Polskiej Federacji Związkowej Pracowników Socjalnych i Pomocy Społecznej. - To zdecydowanie powinna być norma, dla personelu, jak i dla mieszkańców. To jest jednak związane z wysokimi kosztami i jest dla mnie jasne, że tu jest problem - mówi sekretarz Federacji Maria Kamińska.
Również kolejny z naszych rozmówców nie ma wątpliwości, że nie chodzi o fakty naukowe.
- Ministerstwo uprawia PR, a tu chodzi o brak środków finansowych. To jakaś niezrozumiała gra. Bezwzględnie powinno się testować regularnie pracowników DPS, tak jak i pracowników służby zdrowia, bo przecież oni wszyscy mają stały kontakt z pacjentami. Politycy nie zdają siebie sprawy z tego, co robią w tym przypadku, jak i w sprawie ciągle otwartych szkół - mówi dr Jerzy Banach, specjalista medycyny morskiej i tropikalnej oraz były szef Dolnośląskiej Inspekcji Sanitarnej.
Praca na kilku etatach
Co ciekawe, resort nie zaprzecza, że światowe statystyki pokazują, iż transmiterem zakażenia koronawirusem w placówkach pomocy społecznej mogą być ich pracownicy.
"W szczególności personel medyczny, niejednokrotnie mający kontakt z osobami zakażonymi w innych miejscach świadczonej przez siebie pracy, w tym m.in. w szpitalach" - przyznaje MZ.
Co zatem robi się, by do takiego przenoszenia zakażeń nie dochodziło? Ministerstwo Zdrowia zaleca, by w okresie epidemii pracownicy DPS nie pracowali nigdzie indziej.
- Nie ma jednak takiego przepisu, który by nakazywał tylko pracę w DPS, to zależy od decyzji tych ludzi. Jednak pensja pracowników najczęściej jest najniższą krajową i oni nadal są zatrudnieni w kilku miejscach. Trudno też im się też dziwić, że tak robią - mówi Maria Kamińska.
- Możliwość czy też konieczność pracy w innych miejscach jest niezwykle niebezpieczna dla mieszkańców DPS-ów. Ponownie jednak jest to kwestia finansowa. Nie chcę być złym prorokiem, ale jak tak dalej pójdzie, to sytuacja może być nie do opanowania. Znajomy pracownik inspekcji sanitarnej powiedział mi, że już teraz nikt nad tym nie panuje i jest kompletna degrengolada - mówi Jerzy Banach.
Jest projekt i są pieniądze
Resort zdrowia przekonuje jednak, że są pieniądze na zachęty do pracy tylko w DPS. Projekt NFZ ze środków UE "Zapewnienie bezpieczeństwa i opieki pacjentom oraz bezpieczeństwa personelowi zakładów opiekuńczo-leczniczych, domów pomocy społecznej", zaplanowany (to kluczowe słowo) jest do wdrażania do końca 2020 r.
Na ten cel przeznaczono blisko 250 mln zł. 195 mln zł zostanie przeznaczonych na dodatki do wynagrodzenia dla pracowników.
Problem w tym, że w Polsce mamy 824 Domy Pomocy Społecznej, a z zakładami opiekuńczo-leczniczymi, pielęgnacyjno-opiekuńczymi i hospicjami wsparcie ma objąć ponad 1300 podmiotów w Polsce. Daje to średnio po 150 tys. zł na jeden z takich ośrodków.