Szpital w Zielonej Górze, do którego trafił pierwszy w Polsce pacjent zarażony koronawirusem, ma poważne problemy z zaopatrzeniem. Brakuje przede wszystkim jednorazowych masek i kombinezonów ochronnych.
W piątek wieczorem Agencja Rezerw Materiałowych przekazała placówce 1.000 sztuk maseczek oraz 300 sztuk kombinezonów w różnych rozmiarach. Okazało się jednak, że kombinezony są niekompletne - w zestawach brakowało gogli i ochraniaczy na buty.
- My zmierzamy już do stanu krytycznego pod względem zaopatrzenia - powiedział na zorganizowanej w sobotę wideokonferencji w urzędzie marszałkowskim Marek Działoszyński, prezes szpitala. – Na jednego pacjenta z podejrzeniem koronawirusa, potrzeba 4,5 kompletnego kombinezonu na dobę. Takich pacjentów na oddziale przebywało 11, zatem dostarczone 300 sztuk kombinezonów może wystarczyć zaledwie na kilka dni. Więc te zapasy nam się kurczą a uzupełnienia, które są czynione nie mogą nas uspokoić, bo potrzeby są dużo większe.
Jak mówią przedstawiciele szpitala, kombinezony można dokompletować i na razie zagrożenia, że sprzętu nagle zabraknie, nie ma.
- Gogle i buty to, w przeciwieństwie do pozostałych części takiego kombinezonu, sprzęt wielorazowy, którego po zdezynfekowaniu można użyć ponownie - wyjaśnia w rozmowie z money.pl Sylwia Malcher-Nowak, rzeczniczka zielonogórskiego szpitala. - Z wsparcia oczywiście bardzo się cieszymy, ale będziemy potrzebować tego sprzętu więcej. Cały czas trafiają do nas kolejni pacjenci, u których podejrzewa się koronawirusa. Do momentu jednoznacznego wykluczenia, trzeba ich traktować tak, jak zakażonych, a to oznacza, że jednorazowych środków ochronnych zużywa się bardzo dużo.
Jednorazowy sprzęt ochronny coraz trudniej zdobyć. Jak mówi rzeczniczka zielonogórskiego szpitala, masek i kombiezonów zaczyna na rynku brakować.
- Firmy windują ceny, coraz częściej każą sobie płacić gotówką - stąd nasz apel o szybką pomoc finansową - mówi Sylwia Malcher-Nowak. - Na szczęście dostajemy też wsparcie od prywatnych sponsorów.
W szpitalu przebywa obecnie dwoje pacjentów, u których podejrzewa się zakażenie koronawirusem. Wśród nich jest przywieziona w piątek 18-letnia dziewczyna, która objawy choroby poczuła w berlińskim metrze.
Pacjenci czekają na wyniki szczegółowych badań. Nieoficjalnie wiadomo, że jeden z pacjentów ma zwykłą grypę i prawdopodobnie jeszcze dziś zostanie wypisany.
"Pacjent zero" czuje się coraz lepiej. Prawdopodobnie na początku przyszłego tygodnia lekarze pobiorą od niego kolejne próbki, które wyślą do badań. Jeśli okaże się, że już nie ma koronawirusa, zostanie wypisany do domu.
*Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl