- To, co robią inne firmy, to bardzo fajne inicjatywy. Świetnie, że te produkty są dostępne dla klientów indywidualnych. Niestety nie ma to nic wspólnego z tematem kompleksowej dezynfekcji dla szpitali – tłumaczy w rozmowie z money.pl Przemysław Śnieżyński, prezes Mediseptu. To polski producent całej gamy środków dezynfekujących i odkażających.
Środki dezynfekujące można z grubsza podzielić na trzy kategorie. Jedna to wyrafinowane specyfiki, będące mieszanką alkoholu etylowego i izopropylowego. Druga to etanol z domieszką ok. 10 proc. izopropanolu, stanowiącego raczej formę skażalnika. Chodzi o to, by zapewnić lepszą skuteczność niż ma sam etanol, a przy okazji uczynić go niemożliwym do konsumpcji. Trzecia kategoria to po prostu skażony etanol – i taki płyn produkują obecnie na potęgę różne firmy.
Ostatnio każdy chce robić płyny do odkażania, to świetny biznes. W obecnej sytuacji cała produkcja zejdzie na pniu. Niewielu producentów ma jednak wiedzę i możliwości by produkować dobre środki wirusobójcze.
W przypadku szpitali wszystko rozbija się jednak o atesty, certyfikaty i pozwolenia. Żaden szpital nie może po prostu użyć płynu z supermarketu do odkażenia sali operacyjnej, bo naraziłby zdrowie i życie swoich pacjentów. Szpitali w Polsce jest ok. 850. Ponad dwieście z nich korzysta z usług i produktów Mediseptu.
- W tej chwili dzwonią do nas zarówno przedstawiciele tych 200 szpitali, jak i 650 pozostałych. Doskonale wiemy, że sytuacja jest w nich katastrofalna. Kończą się im środki do dezynfekcji. A my – bez prostych zmian w prawie – nie możemy wyprodukować więcej i zaspokoić ich popytu – mówi Śnieżyński.
Dodaje, że tzw. dezynfekcja alkoholowa to tylko część produkcji jego firmy. Szpitale mają bardzo szerokie potrzeby i wymagania. Potrzebują różnych specyfików – chodzi o płyny, żele na bazie alkoholi oraz dezynfekcję wodną – produkty do rozcieńczenia w wodzie służące do dezynfekcji narzędzi medycznych i powierzchni.
Śnieżyński mówi, że jego firma ma problemy z dostawami zarówno etanolu, jak i izopropanolu. Alkohol izopropylowy o odpowiednich parametrach i certyfikatach produkują w Europie dwie firmy. Jedna to holenderski koncern Shell. W ostatnich tygodniach przestał sprzedawać izopropanol, zaspokaja jedynie potrzeby krajów Beneluksu.
Druga firma to niemiecki Ineos, który stara się realizować zakontraktowane dostawy. Ale i to źródło wysycha, bo Niemcy same potrzebują olbrzymich ilości tego alkoholu.
- W tej chwili mamy zakontraktowane dostawy kilku cystern. To wystarczy nam na kilka dni. Co będzie dalej? Nie wiem, bo nasi dostawcy po prostu tych towarów nie mają – mówi nam Przemysław Śnieżyński. Na dodatek na granicy z Niemcami rośnie kolejka TIR-ów i obawy o terminowość dostaw są coraz większe.
Jeden problem udało się rozwiązać. Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych w pilnym trybie zezwolił Mediseptowi na używanie alkoholi od szerszej grupy producentów. Ale pozostała druga sprawa: niedostępność nawet takich produktów, czyli choćby spirytusu medycznego. Ten problem dałoby się rozwiązać, gdyby Ministerstwo Zdrowia i Ministerstwo Finansów zezwoliły firmie na produkcję środków na bazie tzw. alkoholu spożywczego. Tak właśnie – dzięki przeprocesowanej w ekspresowym trybie specustawie – mogły zrobić inne firmy.
Śnieżyński chciałby, by rząd pozwolił mu na to samo. By przedłużyć działanie ustawy i umożliwić mu produkcję z alkoholu spożywczego. Spotkał się z jednoznaczną reakcją – to możliwe, ale pod warunkiem, że od produktu zostanie odprowadzona akcyza.
- Ja naprawdę nie chcę z tego robić wódki. Jeśli ministerstwo chce, może przy każdej linii produkcyjnej postawić funkcjonariusza z bronią – mówi wyraźnie rozżalony.
- Zupełnie zapomnieli o takim producencie jak my, o firmie która dostarcza środki dezynfekujące dla szpitali - dodaje.
Mówi też, że firma jest do tego w pełni gotowa, podobnie jak miejscowy urząd celny. To tylko kwestia przepisów. Medisept bardzo chce zmniejszyć skalę problemu i rozpocząć produkcję z innych rodzajów alkoholi.
- Żeby była jasność – ja mogę dziś podnieść ceny pięciokrotnie, a i tak sprzedamy całość produkcji – choćby do Rumunii, Czech czy Węgier. Mamy taką sytuację, że firmy najpierw wpłacają zaliczkę na konto, a potem robią zamówienie. Ale tego nie zrobimy, nie akceptujemy takiej myśli. Ba, do poniedziałku byliśmy dumni z tego, że nie podnieśliśmy cen na nasze produkty – mówi nam Śnieżyński.
Dodaje, że niektóre składniki do produkcji odkażaczy podrożały ponad dwukrotnie, więc ceny gotowych środków musiały nieco iść w górę. Marża pozostała jednak niezmienna a na przykład szpitale ze stałymi umowami płacą tyle samo, co wcześniej.
- Nie jest też tak – jak nam się zarzuca - że boimy się konkurencji. My od lat opracowujemy i rejestrujemy nasze produkty, w ofercie mamy ich ok. 20. Wdrożenie jednego produktu trwa nawet 3 lata. Inne firmy robią jeden rodzaj płynu przeznaczony do czegoś zupełnie innego. Zresztą bardzo dobrze, że pojawiają się ogólnodostępne produkty, to jest fantastyczna wiadomość – mówi prezes Mediseptu.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl