- Sytuacja jest naprawdę dramatyczna w turystyce. Organizujemy wycieczki szkolne, tzw. zielone szkoły, do Włoch, ale nie do tych regionów na północy, gdzie są liczne przypadki koronawirusa. Jednak wszystkie zostały odwołane, bo rodzice wycofali się z imprez i zażądali ode mnie 100 proc. zwrotu pieniędzy. Są przekonani, że należy się im zwrot całej sumy. Nie mam pieniędzy na 100 proc. zwroty, bo hotelarze we Włoszech nie chcą nam zwrócić wpłat, twierdząc, że nie mają takiego obowiązku. Oddaję klientom kwoty po odliczeniu tychże zaliczek na hotele – mówi wprost Agnieszka Kołtunowicz, właścicielka Biura Podróży Wesley z Częstochowy.
Zaznacza, że imprezy miały się odbyć dopiero pod koniec maja i w czerwcu tego roku. – Rodzice wycofali się też z wycieczek na Białoruś i na Litwę, chociaż tam są pojedyncze przypadki zachorowań – żali się Kołtunowicz. Na tym jednak nie koniec.
Szkoły się wycofują
Kołtunowicz twierdzi, że kolejny cios przyszedł od burmistrza Myszkowic, Włodzimierza Żaka, który wysłał mail do dyrektorów wszystkich szkół z rekomendacją, aby wstrzymali się od organizacji wycieczek krajowych i zagranicznych. – Doszło do tego, że dzieci z Myszkowic przestały jeździć autobusem na basen. Nie ma też klasowych wyjazdów do kina – informuje nasza rozmówczyni.
Katarzyna Jęderko, właścicielka biura turystycznego z Myszkowic, które specjalizuje się w wycieczkach szkolnych, usłyszała od dyrektorki jednej z myszkowskich szkół, że podległa jej placówka nie zorganizuje już żadnej wycieczki w tym roku szkolnym.
– Znalazłam się w trudnej sytuacji. Wszystkie wycieczki szkolne mam odwołane. Opłaciłam już hotele, transport i bilety wstępów – nikt mi tych pieniędzy nie chce zwrócić. Mam troje dzieci i niepracującego męża, który jest na L4. Mieszkamy w małym miasteczku, wszyscy się tu znamy, a ja nie mam jak zwrócić rodzicom 100 proc. wpłaconych zaliczek, bo pieniądze zostały już wydane – mówi wprost Katarzyna Jąderko.
Czytaj też: Z obawy przed koronawirusem rezygnujesz z wyjazdu? Niełatwo będzie odzyskać pieniądze za wycieczkę
Petycja do premiera
Problem nie dotyczy tylko biur turystycznych ze Śląska, to już problem w skali całego kraju. Jak szacuje Alina Dybuś-Grabowska, dyrektor marketingu w biurze podróży Premio Travel w Warszawie i autorka petycji do premiera Mateusza Morawieckiego, aż 75 proc. krajowych i zagranicznych wycieczek szkolnych zostało odwołanych.
"Szanowny Panie Premierze, w dobie zagrożenia epidemią koronawirusem Covid-19 my jako branża turystyczna jesteśmy narażeni na ogromne straty finansowe. Branża przetrwała wiele ciężkich sytuacji, ale żadna nie była tak krytyczna jak ta [..]. Dlatego prosimy o podjęcie szczególnych środków i pomoc nam” - piszą poszkodowani ludzie.
Potrzebna pomoc
O co proszą biura turystyczne premiera? - Przede wszystkim o uspokojenie nastrojów, by urzędy, takie jak na przykład Ministerstwo Edukacji zbyt pochopnie nie wydawały zakazów organizowania wycieczek tam, gdzie zagrożenia nie ma - mówi Alina Dybuś-Grabowska.
– Odszkodowania z Turystycznego Funduszu Gwarancyjnego należą się tylko organizatorom turystyki, ale już nie przewodnikom czy pilotom wycieczek, poza tym te wypłaty to tylko sześciokrotność wysokości miesięcznych składek, a to daleko niewystarczająca kwota na pokrycie wszystkich strat - uważa nasza rozmówczyni.
Petycję do czwartkowego południa podpisało ok. 1,2 tys. osób. Do biura premiera trafi ona w najbliższy poniedziałek. Z pytaniami o sprawę zwróciliśmy się jednak do Kancelarii Premiera już teraz. Czekamy na odpowiedź.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przezdziejesie.wp.pl