Lockdown na Ukrainie wejdzie w życie od 8 stycznia i potrwa co najmniej do 24 stycznia. W tym czasie restauracje i kawiarnie będą mogły obsługiwać klientów tylko na wynos. Zamknięte natomiast pozostaną kina, siłownie, centra handlowe, jarmarki świąteczne i większość sklepów. Nie będzie można organizować imprez masowych.
Dłuższe ferie czekają uczniów, bowiem placówki oświatowe - za wyjątkiem przedszkoli - nie będą działać w tym czasie. Jeździć natomiast będzie transport publiczny. W ruchu i wewnątrz pojazdów wprowadzone jednak będą pewne ograniczenia.
Decyzja o ogłoszeniu lockdownu z miesięcznym wyprzedzeniem może zaskakiwać. Rząd jednak przekonuje, że nie ma konieczności zamykania gospodarki już w grudniu, ponieważ można zaobserwować pewien spadek liczby zachorowań na COVID-19 na Ukrainie - na co zwrócił uwagę Denys Szmyhal.
Premier stwierdził, że malejące liczby dobowych przyrostów zakażeń SARS-CoV-2 to efekt wprowadzonych obostrzeń przeciwpandemicznych. Wymienił m.in. weekendowy lockdown, który obowiązywał w listopadzie oraz mandaty za brak maseczek.
Szmyhal podkreślił, że system opieki zdrowotnej na Ukrainie na razie wytrzymuje obciążenie, jakie powoduje trwająca pandemia. Dlaczego zatem rząd zdecydował się na całkowite zamknięcie gospodarki w styczniu? Premier wyjaśniał, że chodzi o przerwanie łańcucha zachorowań, który może powstać po świętach.
Przypomnijmy, że 7 stycznia prawosławni i grekokatolicy obchodzą Boże Narodzenie.
W poprzednim tygodniu zakażenie koronawirusem na Ukrainie wykryto u ok. 7,6 tys. mniej osób niż tydzień wcześniej. Jak podkreślił minister ochrony zdrowia Maksym Stepanow, taki spadek odnotowano po raz pierwszy od sierpnia.