"Zostańcie w domu!", apeluje koreański premier Chung Sye-kyun. Lewie kilka dni temu władze kraju wprowadziły nowe zasady dystansu społecznego w stolicy kraju, Seulu.
Nie ukrywają, że "sytuacja jest poważna", bo zakażeń jest coraz więcej. Z europejskiego punktu widzenia Korea Południowa jest jednak krajem, w którym pandemia została doskonale opanowana. Liczba nowych zakażeń nie przekracza 400 na dobę. W Polsce czy Niemczech liczby te ostatnio przekraczają 20 tys.
Dla porównania. Populacja Korei Południowej to obecnie 51 mln mieszkańców. Łącznie zmarło tam na COVID-19 nieco ponad 500 osób. W Polsce, która liczy 38 mln mieszkańców, zdarza się, że znacznie więcej osób umiera dziennie. Wszystkich przypadków zakażeń w Korei Południowej było niewiele ponad 30 tys. W Polsce rekord dziennych zakażeń wyniósł niemal 28 tys.
Przebywający w Korei przedsiębiorca Artur Racicki tłumaczy, że w tym kraju szybko się reaguje na kryzysy. Dlatego stosunkowo wcześnie udało się opanować pierwszą falę koronawirusa. I dlatego teraz władze również od razu podejmują konieczne decyzje - nawet jeśli z punktu widzenia Europy liczba zakażeń wydaje się minimalna.
- Od początku podejście było takie, żeby szybko wprowadzać ograniczenia, ale chronić gospodarkę. I to zadziałało - mówi w rozmowie z money.pl.
- Zarówno Korea Południowa, jak i inne kraje azjatyckie, radzą sobie lepiej z epidemią, bo tu jest po prostu wszystko poukładane. Są odpowiednie procedury, nikt nie czeka na żadne konferencje polityków, każdy od razu wie, co ma robić. Komunikaty [o obostrzeniach] są od razu publicznie ogłaszane. A ludzie się szybko podporządkowują - opowiada twórca startupów, m.in. SEEDiA.city - firmy produkującej ławki solarne.
Racicki podaje przykład maseczek. - W Korei są surowe kary za nienoszenie maseczek, równowartość ok. 100 dolarów. Ale policja tak naprawdę nie ma kogo karać, bo każdy przestrzega przepisów - opowiada.
- Byłem niedawno w Busan, tam widziałem kogoś, kto nosa nie zasłonił. Od razu znaleźli się ludzie, którzy zwrócili mu uwagę. Ten człowiek przeprosił i szybko maseczkę założył poprawnie. Ludzie nie mają żadnych obaw, aby zwracać uwagę innym - mówi przedsiębiorca w rozmowie z money.pl.
- W koreańskiej kulturze dobro wspólne jest przekładane nad dobro jednostki. Więc wszyscy wychodzą z założenia: muszę mieć maseczkę, by nie zarażać innych - dodaje.
Maseczka nawet na szczycie góry
Jak opowiada, politycy szybko reagują na zmieniającą się sytuację. Gdy we wrześniu przyjechał do Korei, liczba zakażeń była stosunkowo wysoka - więc były ograniczenia.
Gdy jednak spadła, rząd szybko je zniósł. Nie było utrudnień w podróżach - a Koreańczycy latali bez trudu na swoje ulubione wyspy czy w góry.
- Jednak nawet w górach wszyscy zakładają maseczki, gdy ktokolwiek się zbliża. Widziałem zdjęcia ze szczytów. Ich "zdobywcy" pozują wspólnie do zdjęć, ale każdy ma na sobie maseczkę - opowiada przedsiębiorca.
Mocno ograniczony był natomiast wjazd do Korei dla obcokrajowców. Racicki mógł wjechać, bo dostał specjalne zaproszenie od Ministerstwa Małych i Średnich Firm oraz Start-upów.
Artur Racicki dodaje też, że czołowi politycy dosyć rzadko pokazują się w mediach, a koreański premier zwołuje konferencje tylko wtedy, gdy naprawdę trzeba coś zakomunikować obywatelom. Ostatnia taka konferencja dotyczyła właśnie apelu, by wychodzić z domu tylko wtedy, gdy jest to niezbędne.
- Więc mogę powiedzieć, że zarówno obywatele są odpowiedzialni, jak i politycy - dodaje przedsiębiorca.