Mimo że zmiany będą zgłoszone jako inicjatywa poselska, zawierają zobowiązania finansowe dla budżetu państwa. W związku z tym muszą uzyskać akceptację rządu. I z tym podobno jest jakiś problem. Centrum Informacyjne Rządu jednak mówi, że problemu nie ma. "Nie wpłynął (stan na środę 12.08.2020) do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów wniosek o wpis do wykazu prac legislacyjnych i programowych rady ministrów projektów ustaw w tym zakresie" - czytamy w nadesłanym komunikacie.
Środowisko przedsiębiorców, którzy mają zostać objęci pomocą państwa, jest zaniepokojone. Dla nich to, czy pakiet pomocowy będzie uchwalony przed wrześniem, to być albo nie. Muszą we wrześniu zacząć spłacać klientów.
Tymczasem, mimo upływających tygodni i zapewnień przedstawicieli rządu, projektów ustaw (poza bardzo wąskim gronem urzędników, którzy nad nimi pracują) nikt jeszcze nie widział. Łącznie z posłem Grzegorzem Matusiakiem z Prawa i Sprawiedliwości, który oficjalnie wniesie projekt pod obrady Sejmu i będzie go prowadził. (Przekazanie rządowego projektu posłom miało na celu przyspieszenie procedury legislacyjnej, która w przypadku projektu wniesionego przez rząd trwałaby dłużej – red.).
Jak przyznał w rozmowie z nami poseł Matusiak, widział założenia do ustaw i zna ustalenia dotyczące pakietu z rozmów telefonicznych i osobistych spotkań z przedstawicielami rządu.
Zapewnia jednak, że są duże szanse, by ustawy powołujące m.in. specjalny fundusz, z którego będą wypłacane zaliczki dla klientów biur podróży, czteromiesięczne zwolnienia z ZUS dla wybranych działalności gospodarczych i profesji czy postojowe, a także specjalne rozwiązania dla branży transportowej i hotelarskiej, zostały dopisane do porządku obrad Sejmu zaplanowanych na 14 sierpnia.
Planu B w przypadku niepowodzenia tego terminarza na razie nie ma.
Trzeba wyeliminować przypadkowe firmy
Tymczasem, z nieoficjalnych informacji, jakie docierają do mediów co do zawartości ustaw, kilka kwestii jest dla branży turystycznej niepokojących. Chodzi m.in. o dalsze zwolnienia z ZUS na okres od czerwca do września oraz postojowe. Mieliby je otrzymać m.in. przewodnicy turystyczni czy piloci. Weryfikacja uprawnień do otrzymania tych świadczeń miałaby się odbywać po wpisanym do rejestru PKD firmy.
Pula środków ma być ograniczona, w związku z tym przedsiębiorcy mają obawy, że z pomocy przeznaczonej dla nich mogą skorzystać nie tylko potrzebujący, ale też pasażerowie na gapę, którzy mają wpisane po kilka czy kilkanaście PKD, w tym turystykę. Nie utrzymują się z niej jednak lub jest ona tylko nieznacznym, dodatkowym źródłem ich dochodu.
- Postulujemy do rządu, by uszczelnił system dystrybucji tych środków. Świadczenia powinni tylko otrzymać ci, którzy prowadzą działalność turystyczną co najmniej od 6 miesięcy, a nie dopisali ją sobie teraz w rejestrze, by skorzystać ze zwolnień w ZUS lub postojowego – uważa Alina Dybaś, prezes Turystycznej Organizacji Otwartej.
Zdaniem Dybaś, kolejnym kryterium selekcji powinna być też główna działalność. Księgowi powinni poświadczać, że np. 80 proc. obrotów przedsiębiorstwa stanowią wpływy właśnie z turystyki.
Również poseł Matusiak uważa, że do ustawy należy wprowadzić mechanizmy kontrolne, które zmniejszą skalę ewentualnych nadużyć. – Nie możemy dopuścić do sytuacji, by ktoś korzystał lub zarabiał na pandemii – mówi wprost parlamentarzysta.
I takie mechanizmy w ustawie będą – zapewnia nas wysokiej rangi urzędnik resortu rozwoju. Dodaje, że weryfikacja podmiotów uprawniających do świadczeń jest dobrze przemyślana i będzie gęstym sitem.
Kto dostanie pieniądze?
Nie mniej emocji budzi też nowy fundusz, z którego mają być wypłacane zaliczki dla klientów biur podróży. A dokładnie jego zasobność. Jak pod koniec lipca informowali przedstawiciele Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego (instytucja ta będzie wypłacała turystom środki-red.), biura podróży oszacowały, że wciąż są winne pieniądze ok. 200 do 500 tys. klientom.
W statystykach tych byli jednak uwzględnieni tylko turyści, którzy wykupili wycieczki zagraniczne. Przedsiębiorcy proszą rząd, by włączyć w tę pomoc również organizatorów wycieczek szkolnych. A to już są duże grupy i dużo większe pieniądze niż początkowo zakładano. Kwota pół miliarda złotych może nie wystarczyć dla wszystkich.
Poza tym wiceminister rozwoju Andrzej Gut-Mostowy zapowiedział niedawno, że biura dostaną dodatkowe wsparcie w postaci bonu, który podnosiłby wartość wpłaconej zaliczki na anulowaną wycieczkę zagraniczną o 20 proc., o ile klient zdecydowaliby się wykupić wypoczynek w kraju.
W ten sposób ministerstwo chce zachęcić touroperatorów do rozszerzenia oferty na turystykę krajową. Jak przekonywał wiceminister, jeśli biura nie będą miały takich opcji w swojej ofercie, klient od nich ucieknie.
Piotr Henicz, wiceprezes Itaki, największego biura w kraju, nie wyklucza, że z oferty ministerstwa skorzysta. Resort zapowiada, że dodatkowe koszty pokryje z kieszeni podatników.
Pieniędzy na realizację wszystkich zadań zawartych w pakiecie powinno być więc dużo więcej niż początkowo zakładano.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie