Za dwa-trzy tygodnie decyzje dotyczące luzowania obostrzeń, za dwa-trzy miesiące stopniowy powrót do normalności. Tak w programie "Money. To się liczy" sprawę przedstawił minister finansów Tadeusz Kościński, tak o ewentualnych zmianach mówi wiceminister rozwoju, pracy i technologii Olga Semeniuk.
Jak wskazuje w rozmowie z Wirtualną Polską prof. Andrzej Horban, normalność pojawi się wtedy, gdy uda się zaszczepić sporą część seniorów w wieku powyżej 70 lat. A takich w Polsce jest ponad 4,1 mln.
Przy szczepieniu blisko miliona osób miesięcznie stanie się to pomiędzy marcem i kwietniem. A jak pokazują doświadczenia Europy - wychodzenie z pełnego lockdownu może jeszcze trochę potrwać.
Co ciekawe, pod względem siły obostrzeń Polska nie jest ani europejskim liderem, ani nie znajduje się w czołówce. Najwięcej ograniczeń w tej chwili mają Niemcy, Włosi i Irlandczycy. Obostrzenia podzieliły Europę silnym murem - ciągnącym się od Irlandii przez Wielką Brytanię, Holandię, Niemcy, Austrię i Włochy. Kraje z każdej strony wspomnianego muru mają przepisy nieco luźniejsze. Przy czym "nieco" czasem odnosi się np. do możliwości wychodzenia z domu w nocy.
Obostrzenia najsilniejsze w kilku krajach
Naukowcy Uniwersytetu Oksfordzkiego opracowali wskaźnik restrykcyjności obostrzeń - Coronavirus Government Response Tracker. Mierzy on stopień ostrości wprowadzanych w poszczególnych krajach zasad sanitarnych. A powstaje na bazie kilkunastu wskaźników dotykających i gospodarki, i systemu ochrony zdrowia, i systemu edukacji.
W ramach indeksu badane są m.in. zasady dotyczące szkół, ewentualne zamknięcie przedsiębiorstw (jakich i na jakich zasadach), możliwość organizowania wydarzeń publicznych, restrykcje zmniejszające liczbę osób w poszczególnych miejscach, warunki funkcjonowania transportu publicznego oraz zasady dotyczące podróżowania po danym kraju i do innych państw.
Oprócz tego mierzone są chociażby zasady dot. testowania, śledzenia zakażeń i wskazywania dodatkowych kontaktów oraz - od niedawna - polityka szczepionkowa. Dane w tym zakresie na całym świecie zbiera kilkaset osób.
Poziom restrykcji pokazują liczby od 0 do 100. Dolna granica to brak obostrzeń, górna to całkowity lockdown wszystkich dziedzin życia i gospodarki.
Europejskim liderem obostrzeń są Włochy. Stan wyjątkowy - oczywiście związany z sytuacją epidemiczną - będzie obowiązywał do końca kwietnia. A to oznacza, że Włosi już dziś muszą pogodzić się z ograniczeniami przez następne trzy i pół miesiąca. Wśród obostrzeń są m.in. zakaz przemieszczania się po kraju bez uzasadnionej przyczyny czy zakaz organizacji wesel i koncertów.
Do tego zamknięte są kina, teatry, sale koncertowe, a od godziny 22 do godziny 5 obowiązuje godzina policyjna. Wychodzić mogą tylko ci, którzy powędrują do pracy lub wynika to z ich problemów zdrowotnych. Oczywiście na terenie całego kraju obowiązkowe jest noszenie maseczek.
Warto jednak dodać, że od początku epidemii Włosi postawili na podział kraju na różne strefy. I obostrzenia są w nich zróżnicowane. W planach stworzenie jest (oprócz stref żółtych, pomarańczowych i czerwonych) stref białych. - Miesiące COVID-19 są policzone - wskazuje włoski minister zdrowia Roberto Speranza. Są to jednak miesiące odległe.
W tej chwili jego kraj informuje o blisko 500 tys. aktywnych przypadków zakażenia (to osoby z potwierdzonym wirusem). W ciągu ostatniego tygodnia liczba zakażeń oscylowała w okolicach 15 - 20 tys. zakażeń każdego dnia. Od początku roku we Włoszech służby sanitarne wykryły 274 tys. zakażeń. W tym samym czasie z powodu koronawirusa i chorób współistniejących zmarło ponad 8 tys. osób.
Dla przykładu w Polsce było to 140 tys. zakażeń i 4,8 tys. ofiar.
Niemcy? Zamknięcie do kwietnia
Równie ostre obostrzenia funkcjonują w dwóch innych krajach: w Niemczech i w Irlandii. To właśnie te dwa kraje zamykają restrykcyjne podium w Europie. I również w Niemczech debata na temat długości lockdownu nie trwała zbyt długo. W tej chwili ograniczenia będą do 31 stycznia, ale kanclerz Angela Merkel już wysyła sygnały, że może to potrwać do marca lub kwietnia.
- Do świąt wielkanocnych będzie ciężko - powiedziała wprost kanclerz Angela Merkel, której słowa przytacza agencja informacyjna AFP. Takie słowa miały paść na wewnętrznym spotkaniu partyjnym. Kanclerz miała mówić, że priorytetem jest zatrzymanie tzw. brytyjskiej odmiany wirusa, bo "zakażeń będzie 10 razy więcej".
O tym, że ograniczenia w Niemczech wciąż są zacieśniane, najlepiej świadczą nowe przepisy z Bawarii. Kraj ten zmodyfikował obowiązek noszenia maseczki. Nie wystarczy już szalik czy chustka, nie pomoże przyłbica. Niezbędna jest maseczka o odpowiedniej klasie jakości (czyli maseczka FPP2). W godzinach nocnych opuszczanie domów jest zabronione. Warto jednak zaznaczyć, że nie jest to przepis powszechnie obowiązujący we wszystkich krajach związkowych.
W całym kraju za to tysiące żołnierzy Bundeswehry bierze udział w akcji testowania seniorów w domach opieki społecznej. Dzieci nieustannie uczą się zdalnie, a pracodawcy są zachęcani do masowego wprowadzania pracy z domu. Cały czas zamknięta jest większość sklepów i punktów usługowych. Pobyty w hotelach w celach turystycznych są zabronione, możliwe są wyłącznie podróże służbowe. Zamknięte też są restauracje, bary i kawiarnie, które mogą serwować dania wyłącznie na wynos.
W Niemczech od początku tego roku służby wykryły 289 tys. infekcji. W tym samym czasie poinformowały o ponad 13 tys. zgonów z powodu COVID-19 i chorób współistniejących.
Irlandia i Wielka Brytania zakazują niemal wszystkiego
Podobną siłę obostrzeń ma Irlandia. Kraj ten jest niemal zamknięty dla przyjezdnych. Od 16 stycznia wszystkie osoby przyjeżdżające do Irlandii muszą dostarczyć negatywny wynik testu na COVID-19. Test musi zostać wykonany na maksymalnie 72 godziny przed przyjazdem. Do końca stycznia wprowadzony jest piąty – najwyższy – poziom ograniczeń.
A wśród nich są takie jak: zakaz organizacji spotkań rodzinnych i towarzyskich, maksymalnie 6 osób podczas ślubu, zamknięte siłownie i baseny, muzea, galerie i wszystkie atrakcje kulturalne pozostają zamknięte, a nabożeństwa odbywają się wyłącznie online. Otwarte pozostają tylko tzw. istotne punkty sprzedaży, czyli supermarkety, apteki, stacje benzynowe, banki i placówki pocztowe. Restauracje i kawiarnie działają tylko w systemie na wynos.
Jednym z głównych obostrzeń jest ograniczenie możliwości przemieszczania się. Mieszkańcy Irlandii mogą podróżować maksymalnie do 5 km od miejsca zamieszkania (o ile nie mają uzasadnionego powodu). Do 1 lutego zamknięte są szkoły, przedszkola i żłobki. Dla przykładu w Polsce te ostatnie wciąż działają. I na tym lista się nie kończy! Irlandia zamknęła np. place budów (z wyjątkiem tych krytycznych), a transport publiczny zarezerwowany jest wyłącznie dl pracowników z kluczowych sektorów (to na przykład pracownicy działający w obszarze energii, transportu, żywności, edukacji, zdrowia).
Rygorystycznie w kwestii obostrzeń działa również Holandia. Wspomniane cztery kraje otrzymały ponad 80 punktów na 100 możliwych w badaniu analityków Oksfordu. Tak silnych obostrzeń nie ma w innych krajach.
A Polska? Biorąc pod uwagę dzisiejszy poziom obostrzeń, jesteśmy wśród europejskich "średniaków". Podobną siłę restrykcji mają takie kraje jak Hiszpania, Portugalia, Francja i Szwecja. I w tej chwili szans na zmianę nie ma.
Jak wskazują przedstawiciele rządu, na kolejne decyzje przyjdzie czas po kilkunastu dniach od powrotu dzieci z klas 1-3 do szkoły. W tym czasie istotny będzie zarówno wskaźnik zakażeń, jak i liczba ofiar COVID-19. Jak wskazywał w programie "Tłit" minister zdrowia Adam Niedzielski, żadna z tych statystyk nie może zbliżyć się do poziomu 15 tys. zakażeń i 500 ofiar.