548 przypadków koronawirusa w ciągu ostatniej doby, ponad 5 tys. w ciągu ostatniego tygodnia i ponad 16 tys. od początku sierpnia. To sytuacja epidemiczna w Polsce. Tak złego miesiąca w Polsce pod względem liczby zakażeń koronawirusem nie było od początku epidemii.
Średnio każdego dnia w Polsce służby wykrywają 692 zakażenia. To 18 zakażeń na każdy milion mieszkańców. W ostatnim tygodniu ten współczynnik zbliżył się jednak do 20 nowych zakażeń na każdy milion obywateli. Co daje takie przeliczenie? Pozwala lepiej porównywać sytuację epidemiczną w różnych krajach. 100 chorych w Polsce może być gorszym wskaźnikiem niż 100 chorych w Niemczech. Dlaczego? Bo Niemcy mają 83 mln obywateli, a Polska 37,8 mln.
Jak wynika z danych Ministerstwa Zdrowia, w ciągu ostatniej doby służby wykonały 16 tys. testów. To o 20 tys. mniej od rekordowych poziomów. Odsetek wyników pozytywnych wynosi zatem ponad 3,2 proc. Gdyby taki sam odsetek wyników pozytywnych był w dniach z maksymalną liczbą testów, to na wskaźnikach resortu zdrowia wiedzielibyśmy ponad 1 tys. nowych infekcji. Zwykle najwięcej testów przypada na czwartek i piątek. Wtedy też znów mogą paść kolejne rekordy.
Z wzrostem zakażeń problem ma nie tylko Polska. W ostatnich tygodniach dzieje się tak również w Niemczech. W sumie w tym kraju jest 234 tys. potwierdzonych infekcji i niemal 210 tys. osób, które wyzdrowiały. Szczyt przypadł na okres od marca do maja, ale w ostatnich dniach widać wzrosty.
Czytaj także: Pula na granty dla przedsiębiorców wyczerpana w minutę
Ostatnie 7 dni to ponad 8,8 tys. nowych infekcji. Średnio to niemal 1,2 tys. zakażeń każdego dnia. To około 15 infekcji na każdy milion mieszkańców, czyli wciąż mniej niż w Polsce. Jeszcze w lipcu w Niemczech pojawiało się po 300 - 400 infekcji każdego dnia.
Warto wiedzieć, że w Niemczech restrykcje są podobne do tych obowiązujących w Polsce. Podobne, choć nie identyczne. W całym kraju nie ma jednego limitu gości podczas imprez rodzinnych. Dyskusja na ten temat trwa.
Z kolei w restauracjach obowiązuje nakaz noszenia maseczek do czasu zajęcia miejsca przy stole. Ani wcześniej, ani później nie można poruszać się po lokalu bez niej. Wyjścia - np. do ubikacji - powinny odbywać się z zasłoniętymi ustami i nosem. I obsługa ma obowiązek tego przypilnować. Robi to na tyle dokładnie, że nawet w niewielkich restauracjach w Górnej Bawarii trudno spotkać ludzi bez maseczek.
Przepisy mogą się nieznacznie różnić w konkretnych państwa federalnych - niektóre landy np. rekomendują maseczki dla obsługi, niektóre wprost to nakazują. W większości miejsc klienci nie usiądą za to przy barach - tylko przy wskazanych stolikach.
Jednocześnie restauracje zbierają dane personalne od gości. Tuż po wejściu proszą o wypełnienie formularza (z imieniem, nazwiskiem, datą, numerem stołu oraz numerem kontaktowym). Część miejsc opracowało już elektroniczne dokumenty, część dostarcza każdemu długopis i kartkę do podpisania. Formularz pomoże odnaleźć tych, którzy pechowo przebywali w knajpie w tym samym czasie, co ewentualny wykryty chory. To zasada dotykająca większości landów w Niemczech.
Rozwiązanie to nie jest idealne, a problemem są… sami Niemcy. Zmyślają dane i numery telefonów. W efekcie trudno się z nimi skontaktować. O problemach informują lokalne media.
Niemcy w ostatnim tygodniu uznały część Chorwacji za obszar podwyższonego ryzyka epidemicznego. Co to właściwie znaczy? Służby epidemiczne naszego zachodniego sąsiada za rejony zagrożone uznają miejsca, gdzie liczba zakażeń wynosi powyżej 50 osób na 100 tys. mieszkańców.
Efekt? Osoby wracające np. z rejonu Splitu do Niemiec muszą obowiązkowo poddać się testowi na obecność koronawirusa. I mogą to zrobić w namiotach przygotowanych już na autostradach.
I tak na przykład jeszcze na austriackim odcinku trasy z Innsbrucku do Monachium (często to nią podróżni z Niemiec jadą do Chorwacji) służby ustawiły tablice informujące o miejscach pobierania próbek. Znaki, które niedawno informowały o złych warunkach pogodowych, informują, za ile kilometrów można wykonać test. Badanie przeprowadza się w namiocie stojącym na autostradowym parkingu.
Test jest darmowy, o ile został wykonany do 72 godzin od przyjazdu.
Niemiecki Instytut im. Roberta Kocha przygotował pełną listę miejsc niewskazanych dla podróżnych. Jest na niej niemal 100 pozycji - w tym Hiszpania, niektóre regiony Bułgarii, Ukraina i Rosja. Dlaczego Niemcy wprowadzają testy i kwarantannę dla osób wracających z części krajów? Bo w ostatnich tygodniach niemal co drugi chory wrócił z urlopu. Jak informował w ubiegłym tygodniu tabloid "Bild", kanclerz Angela Merkel podczas wewnętrznych spotkań partii miała mówić wprost: "trzeba wziąć ludzi w cugle". O sprawie pisze Deutsche Welle.
Zdecydowanie lepsze nastroje mogą mieć Włosi. To kraj, który był najmocniej dotknięty wirusem w Europie, ale to już przeszłość. Ostatni tydzień to ponad 5 tys. nowych infekcji. Średnio to około 775 każdego dnia. A przecież jeszcze w marcu i kwietniu każdy dzień przynosił niemal 10 razy więcej infekcji.
Warto jednak zauważyć, że ostatnie dni przyniosły wzrosty zakażeń. Dane mówią o 1,2 tys. infekcji w ciągu jednej doby. Ostatni raz taki poziom we Włoszech był na początku maja. Taki wynik to około 19 infekcji na każdy milion mieszkańców.
W minionym tygodniu średnio we Włoszech każdego dnia pojawiało się po 775 infekcji. W takim okresie czasu wskaźnik zakażeń na milion mieszkańców wynosi nieco ponad 12, czyli jest wyraźnie niższy niż w Polsce.
Druga fala to również problem miejsc turystycznych. I tak rekord infekcji koronawirusem pojawił się w ostatnim czasie w Chorwacji. Ostatni tydzień to w sumie 1,6 tys. wykrytych infekcji. Średnio jest to po 229 każdego dnia.
A przecież w Chorwacji od początku epidemii pojawiło się tylko 8,1 tys. zakażeń. W pierwszych miesiącach kolejne dni przynosiły po kilkanaście, kilkadziesiąt infekcji. Były też długie tygodnie, gdy Chorwaci nie wykrywali żadnych zakażeń.
A warto przypomnieć, że to kraj zamieszkiwany przez ponad 4 mln osób. To oznacza, że każdy dzień przynosi ponad 50 infekcji na każdy milion mieszkańców. Dla przykładu taki sam wskaźnik w Polsce wynosi o połowę mniej. W ostatnim tygodniu to 18,9.
Wzrosty widać również w Bułgarii i w Grecji. W tym drugim kraju w ostatnich dniach padł rekord zakażeń. W ciągu doby pojawiło się ponad 280 zakażeń.
Do tej pory rekord wynosił 156 przypadków i padł pod koniec kwietnia. I znów warto pamiętać, że Grecję zamieszkuje niewiele ponad 10 mln mieszkańców, a to oznacza, że współczynnik zakażeń na milion mieszkańców jest podobny jak w Polsce. W Grecji przypada 26 infekcji na każdy milion obywateli.