- Sytuacja w Polsce wygląda dobrze - deklaruje Ministerstwo Zdrowia i podaje rosnącą liczbę wyzdrowiałych. Gdy spojrzymy na naszych sąsiadów, powodów do radości nie ma. Niemcy widowiskowo zdusili chorobę i już niebawem będą mieli mniej aktywnych infekcji niż Polska. Lepiej wypadają też Czesi, Litwini, Słowacy.
- Mamy już prawie 8,5 tys. ozdrowieńców - deklaruje wiceminister zdrowia Janusz Cieszyński. - Co oznacza, że z około 20 tys. osób, które zachorowały, ponad 40 proc. już wyzdrowiało. Porównując to z innymi krajami, sytuacja w Polsce wygląda dobrze - zapewnia.
Jak wynika z danych Ministerstwa Zdrowia, w tej chwili w Polsce aktywnych przypadków koronawirusa (czyli wykrytych zainfekowanych osób, które wciąż chorują) jest ponad 11 tys. Gdy sprawdzimy, jak Hiszpanie i Włosi wypadają w tej statystyce, to faktycznie możemy mieć powody do radości. Z otwieraniem szampana warto jednak się wstrzymać.
Zobacz także: Pensja minimalna. "3 tys. zł byłoby nieodpowiedzialne"
W Hiszpanii aktywnych przypadków jest około 55 tys. We Włoszech to 62 tys. Z kolei w Szwecji - która obrała zupełnie inną ścieżkę walki z wirusem - oficjalnie choruje 22 tys. osób. I na tym tle Polska faktycznie wypada wyjątkowo korzystnie.
Wystarczy jednak spojrzeć na naszych zachodnich sąsiadów, by nabrać do tych deklaracji sporo dystansu. Niemcy, według stanu na 20 maja, mają niemal identyczną liczbę aktywnych infekcji jak Polska. W Niemczech jest to ponad 13 tys. W Polsce - ponad 11 tys. Warto dodać, że Niemcy konsekwentnie obniżają tę liczbę. W Polsce od dłuższego czasu ta jednak rośnie.
W szczytowym momencie różnica pomiędzy Niemcami a Polską wynosiła 68 tys. aktywnych infekcji. Dziś to przeszłość. To już zaledwie 1,8 tys. Na spadający dystans pomiędzy Polską a naszym sąsiadem uwagę w mediach społecznościowych zwrócił dziennikarz ekonomiczny Rafał Hirsch.
Jak wynika z szacunków money.pl, w ciągu ostatniego tygodnia liczba aktywnych przypadków koronawirusa w Niemczech spadała w tempie około 3,8 proc. każdego dnia.
Z kolei w Polsce liczba aktywnych przypadków w tym samym okresie rosła każdego dnia o niemal 1 proc. Gdyby w kolejnych dniach tendencja się utrzymała, to już przed 25 maja (czyli przed przyszłym poniedziałkiem) Niemcy najpewniej będą mieli mniej aktywnych przypadków choroby niż Polska.
Gdyby skok zachorowań w Polsce ze środy (a to czwarty najgorszy dzień od początku epidemii) się utrzymał i kolejne dni przyniosły identyczne wyniki, to Niemcy mniejszą liczbę aktywnych przypadków niż w Polsce osiągną jeszcze szybciej. Stanie się to najprawdopodobniej już 23 maja.
Trzeba pamiętać o dwóch rzeczach. Po pierwsze, Niemcy są dwukrotnie większym krajem. Jednocześnie w szczytowym momencie mieli ponad 70 tys. aktywnych zakażonych. Łącznie w tym kraju służby wykryły 178 tys. infekcji. Gdyby zatem liczbę aktywnych przypadków przeliczyć na milion mieszkańców, już dawno Niemcy mają lepsze wyniki.
I tak w tej chwili na każdy milion mieszkańców mają 160 trwających infekcji. Polska w przeliczeniu na milion mieszkańców ma ich 303, czyli blisko o 89 proc. więcej.
Na tle Polski lepiej wypadają też Czesi, którzy w połowie kwietnia mieli niemal identyczną liczbę aktywnych przypadków wirusa w społeczeństwie co Polska. Dziś to już przeszłość. W tej chwili walczą z 2,5 tys. przypadków. W przeliczeniu na milion mieszkańców są pomiędzy Polską a Niemcami - mają 242 infekcje w takim wyliczeniu.
Lepszą statystykę ma również Austria. W tym kraju - w przeliczeniu na milion mieszkańców - są 94 aktywne choroby. W całym kraju to około 1 tys. przypadków. Słowacja ma w tej chwili 237 aktywnych zakażeń. Po uwzględnieniu liczby ludności, to 43 infekcje na każdy milion. Również lepiej wypada Litwa. Tu współczynnik zatrzymał się na poziomie 167.
Inni sąsiedzi Polski? Białoruś wypada dramatycznie. W tej chwili jest tam wykrytych 33 tys. infekcji, z czego aż 20 tys. aktywnych. Współczynnik ciągle chorych na milion mieszkańców wynosi tutaj aż 2,1 tys. Jest niemal 7 razy gorszy niż w Polsce.
Niemal 13 tys. aktywnych infekcji jest również na Ukrainie. I to kolejny kraj, który gorzej radzi sobie z epidemią niż Polska. Ostatnim krajem, na tle którego wypadamy w regionie korzystnie, jest Rosja. Tu wciąż chorych jest 220 tys. Na każdy milion mieszkańców to około 1,5 tys. trwających infekcji.
Minister zdrowia Łukasz Szumowski w rozmowie z Wirtualną Polską deklarował, że pierwszą czynnością po zakończeniu epidemii będzie otwarcie butelki szampana. Dziś można powiedzieć wprost, że cały czas musi się chłodzić.