Materiał zawiera liczne wykresy - poczekaj na ich załadowanie. Wykresy dot. danych światowych są aktualizowane następnego dnia.
Bilans ostatniego dnia w Polsce? W poniedziałek pojawiło się 306 nowych potwierdzonych przypadków koronawirusa. Wtorek z kolei zaczął się od kolejnych 144 infekcji. Takie dane o 10 rano opublikowało Ministerstwo Zdrowia. Po południu resort poinformował o jeszcze 119 zachorowaniach.
Zdecydowanie gorzej wygląda za to statystyka przebywających w szpitalach. W ciągu doby liczba hospitalizowanych osób urosła o ponad 400. W tej chwili pod całodobową opieką lekarzy jest 2,9 tys. osób z potwierdzonym koronawirusem. Niemal co trzeci chory w Polsce musi być pod nadzorem służby medycznej. Reszta odpoczywa w domu.
Do tej pory skok powyżej 400 nowych hospitalizacji miał miejsce tylko raz. Warto zauważyć, że liczba osób przebywających w szpitalach przez blisko półtora miesiąca niemal nieustannie rośnie. A to oznacza, że infekcji - i to tych ciężkich - przybywa szybciej niż wynosi liczba wypuszczanych do domu pacjentów.
Jak podkreśla prof. Andrzej Horban, konsultant krajowy w dziedzinie chorób zakaźnych, tak naprawdę zakażonych jest zdecydowanie więcej osób. - Jest rzeczą oczywistą, że ludzi, którzy są zakażeni, a nie mają objawów, jest mniej więcej pięć razy tyle. Wiemy to, ponieważ 80 procent ludzi choruje bezobjawowo - tłumaczył Horban w programie Wirtualnej Polski. Podobnie uważa prof. Krzysztof Simon ze szpitala zakaźnego we Wrocławiu. Gdyby ta statystyka była prawidłowa, liczba chorych w Polsce oscylowałaby już w okolicach 50 tys.
Zobacz także: Koronawirus. Duże koncerny mogą wykorzystać sytuację. "Przejęcia są możliwe"
Jak z kolei sytuacja wygląda w innych krajach? Dla przykładu w USA jeden dzień przyniósł ponad 28 tys. nowych infekcji. W ostatnim tygodniu kolejne dni przynosiły powyżej 30 tys. przypadków. W sumie w USA jest już 792 tys. chorych.
W Hiszpanii ostatnia doba przyniosła z kolei ponad 1,5 tys. nowych przypadków. W sumie w kraju jest już ponad 200 tys. chorych, jednak warto zauważyć - liczba nowych infekcji znacznie spadła. W szczytowym momencie było to niemal 8 tys. jednego dnia. We Włoszech sytuacja jest podobna - ostatni dzień przyniósł 2,2 tys. nowych przypadków. Włosi, uważani za najbardziej dotkniętych wirusem w Europie, mają jednak 180 tys. potwierdzonych infekcji, czyli aż o 20 tys. mniej niż Hiszpanie.
Jak porównuje się przyrost zachorowań? W danych uwzględnia się dzienny wzrost liczby nowych chorych dla całego kraju, o ile ogólna liczba przekroczyła już 100 potwierdzonych przypadków.
Dlaczego wykresy startują akurat od tego poziomu? Do tego momentu w różnych krajach wzrost był diametralnie różny. Jedne osiągały ten poziom w kilka dni, inne w długie tygodnie. Dzięki temu zabiegowi dane są w jakikolwiek sposób porównywalne. Skalę rozprzestrzeniania się choroby pokazuje się z kolei dzień po dniu.
Jednocześnie, dla lepszego wglądu sytuację i porównania sytuacji pomiędzy poszczególnymi krajami, stworzyliśmy wykres uwzględniający liczbę nowych przypadków przeliczoną na każdy milion mieszkańców.
Na podstawie światowych danych można również sprawdzić, kiedy i ilu pacjentów już wyzdrowiało. Zebraliśmy więc m.in. czas od pierwszego zachorowania do pierwszego ozdrowienia.
Jak wynika z danych Uniwersytetu Johna Hopkinsa, we Włoszech ten czas wyniósł 22 dni. W Niemczech z kolei 21 dni. Włosi wskazują, że mają już 48 tys. przypadków wyzdrowienia. Mowa o osobach, które przebywały w szpitalu z potwierdzonym wirusem i zostały już wypisane. Gdyby uwzględniać osoby bez diagnozy, które przeszły chorobę i wyzdrowiały, wynik byłby inny. Takich danych jednak nikt nie zbiera.
W Niemczech jest z kolei ponad 28 tys. przypadków wyzdrowienia. W Polsce licznik wskazuje na ponad 1,1 tys. osób, która opuściły szpital po pozytywnej diagnozie i przejściu choroby.
Dane z wielu krajów pozwalają również pokazać, w jaki sposób rośnie liczba przypadków zgonów spowodowanych koronawirusem (i chorobami współtowarzyszącymi). Pod względem śmiertelności sytuacja jest najbardziej dramatyczna we Włoszech. W tym kraju jest ponad 24 tys. ofiar śmiertelnych. Na kolejnym miejscu jest Hiszpania - 21 tys. ofiar. Kolejne miejsce należy również do europejskiego kraju - jest nim Francja, która odnotowała 20 tys. ofiar. W Polsce we wtorek o godzinie 10 było 385 ofiar.
Pod względem liczby chorych żaden kraj nie może się jednak porównywać z tym, co dzieje się za oceanem. Jak wynika z danych amerykańskiego Uniwersytetu Johna Hopkinsa, Stany Zjednoczone to w tej chwili kraj z największym problemem z wirusem.
Łącznie zarażonych jest… ponad 790 tys. osób, a liczba ofiar oscyluje w okolicach 42 tys. Sam stan Nowy Jork to 252 tys. infekcji. Warto jednak zauważyć, że stan ten zamieszkuje 20 mln osób. Dla przykładu Włochy liczą 60 mln osób, a mają o 70 tys. mniej przypadków zachorowań.
USA i Donald Trump mają największy na świecie problem z koronawirusem. - Pewnego dnia po prostu zniknie. Po prostu zniknie - tak mówił Donald Trump ponad miesiąc temu. Dziś prezydent USA tłumaczy się w mediach społecznościowych, że nigdy nie lekceważył zagrożenia. Podczas konferencji prasowych podkreślał, że USA wyciągnęły lekcje z przypadku Chin.
Administracja Donalda Trumpa wysyła jednak jasny sygnał. W USA z powodu koronawirusa może umrzeć od 100 do blisko 250 tys. osób. A to oznacza, że chorych w całym kraju może być 12,5 milionów osób (mowa wyłącznie o potwierdzonych przypadkach). A warto przypomnieć, że pierwszego marca w USA było zaledwie 75 potwierdzonych przypadków. W ciągu kolejnych trzech tygodni liczba przebiła 100 tys. infekcji. Wystarczyło 6 kolejnych dni, by przybyło dodatkowych 100 tys. chorych.
Obejrzyj i dowiedz się, jak chronić się przed koronawirusem: