Koronawirus jest niemal na całym świecie. Wolne od potwierdzonych przypadków choroby są tylko niektóre kraje afrykańskie. Poza tym rejonem każdy walczy. Jak wynika z danych Uniwersytetu Johna Hopkinsa, w ciągu ostatnich 24 godzin w największych krajach Europy nie odnotowano niestety dobrej sytuacji, czyli znacznych spadków tempa przybywania nowych chorych.
W ciągu zaledwie doby licznik chorych we Włoszech urósł o ponad 3,5 tys. przypadków. Łącznie w tym kraju odnotowano 24747 zachorowań.
W Hiszpanii w ciągu 24 godzin przybyło 1,4 tys. nowych potwierdzonych przypadków, a w Niemczech ponad 1 tys. Dane dotyczące przyrostu kolejnych chorych są istotną wskazówką, czy działania podjęte przez rządzących są skuteczne.
Jak wygląda porównywanie wzrostu zachorowań? W danych uwzględnia się dzienny wzrost nowych chorych dla całego kraju, o ile ogólna liczba przekroczyła już 100 potwierdzonych przypadków. Dlaczego od tego poziomu? Do tego momentu w różnych krajach wzrost był diametralnie inny. Jedne osiągały ten poziom w kilka dni, inne w długie tygodnie. Skalę rozprzestrzeniania się choroby pokazuje się z kolei dzień po dniu.
Pozytywnym przykładem jest ciągle Korea Południowa, która znacznie ograniczyła liczbę nowych zachorowań. W szczytowych momentach liczba chorych w Korei Południowej rosła o tysiąc osób dziennie. Ostatnie dane mówią o zaledwie 76 nowych przypadkach.
- Liczba chorych będzie rosła. Będzie rosła w tempie z innych krajów Europy - przekonuje prof. Łukasz Szumowski, minister zdrowia. I dodaje, że efekty ostatnich decyzji dotyczących zamknięcia granic i galerii handlowych będzie widoczny w ciągu najbliższych 7 dni. Jak wynika z analizy money.pl, tempo wzrostu liczby chorych jest w Polsce niemal identyczne, jak w Niemczech, Hiszpanii i we Włoszech.