3003 przypadki koronawirusa w ciągu 24 godzin. Tyle infekcji potwierdziły służby w ostatnim czasie. To rekord, o kilkaset przypadków wyższy od poprzedniego maksymalnego poziomu. Środa przyniosła również inny, o wiele tragiczniejszy. Jak wynika z danych resortu zdrowia, z powodu wirusa i chorób współistniejących zmarło 75 osób.
W ciągu ostatniego tygodnia służby wykryły 15,8 tys. infekcji. A to oznacza, że tylko jeden tydzień października przyniósł więcej zakażeń niż poprzednie miesiące epidemii. W kwietniu, maju, czerwcu i lipcu było to po 10 - 11 tys. infekcji.
Tymczasem średnio każdy kolejny dzień października to 2,2 tys. nowych zakażeń. Jeżeli takie tempo się utrzyma, to pod koniec października licznik wskaże o 50 tys. przypadków więcej.
Rośnie jednak nie tylko liczba zakażeń, ale również liczba zgonów spowodowanych koronawirusem i chorobami współistniejącymi.
Ostatnie dwie doby przyniosły dwa kolejne rekordy. We wtorek było to 56 osób, w środę w sumie 75 osób. I niestety, możemy spodziewać się następnych wzrostów. Powód? Liczba zgonów rośnie o kilka tygodni później niż liczba zakażeń. I to już widać.
W Polsce liczba wykrytych infekcji zaczęła szybować w górę od połowy września. 14 dnia tego miesiąca służby zaraportowały tylko 377 przypadków. Każda kolejna doba była jednak gorsza. Liczba zgonów z kolei zaczęła rosnąć dopiero po 2 - 3 tygodniach, czyli w ostatnich dniach. To naturalna konsekwencja choroby. Najpierw wirus jest wykrywany, później chory wymaga hospitalizacji, a na końcu podłączenia do aparatury.
I widać to na wykresach porównujących liczbę zakażeń do liczby zgonów.
- Statystyka liczby zgonów pokazuje, że koronawirus jest niebezpieczny. I zawsze był - komentuje krótko Wojciech Andrusiewicz, rzecznik Ministerstwa Zdrowia.
- Musimy liczyć się z tym, że w najbliższych dniach będziemy mieć do czynienia z dużą liczbą zgonów. Gdy raportujemy więcej zakażeń, to niestety w kolejnych dniach pojawia się większa liczba zgonów. Nie każdy organizm poradzi sobie z wirusem, o tym musimy pamiętać. Każda śmierć jest tragedią - mówi.
Czytaj także: Dramatyczne braki szczepionek. Sprawdziliśmy 200 aptek. Większość nie robi już nawet zapisów
Jak wynika z danych Ministerstwa Zdrowia, już 4 tys. osób potrzebuje opieki w szpitalu. Z tego 283 oddychają przy pomocy respiratorów. I warto danym dotyczącym wykorzystania tego sprzętu poświęcić chwilę. Niemal przez całą epidemię liczba osób podłączonych do respiratora oscylowała w okolicach 80, nie przekraczała progu 100. To już przeszłość.
Jak wynika z szacunków money.pl, jeżeli dotychczasowe tempo wzrostu liczby osób podłączonych do respiratora nie wyhamuje, to do końca miesiąca potrzebnych będzie 2,5 tys. takich aparatów. A nie jest tajemnicą, że tylu w Polsce nie ma.
Czytaj także: Szef NBP: najgorsze mamy za sobą
Ministerstwo Zdrowia od wielu miesięcy powtarza, że jest przygotowane na 800 osób podłączonych do respiratorów. Jeżeli tempo epidemii nie wyhamuje, to poziom ten osiągniemy w ciągu najbliższych dwóch tygodni. W sumie jednak w Polsce jest 11 tys. respiratorów, choć należy pamiętać, że służą one do leczenia również innych pacjentów. Dedykowane dla pacjentów z COVID jest właśnie nieco ponad 800 urządzeń.
Liczba osób korzystających z respiratorów rośnie konsekwentnie od 16 dni. Jak odpowiada na te liczby resort zdrowia? - Bufor bezpieczeństwa dla łóżek i respiratorów jest jeszcze spory. Nie czekamy jednak i cały czas działamy - mówi Wojciech Andrusiewicz.
- Dlatego przygotowujemy się do stworzenia 16 szpitali koordynacyjnych, czyli przywrócenia szpitali jednoimiennych. Będą poświęcone właśnie opiece nad pacjentami z COVID-19. W każdym województwie będzie jeden taki szpital, więc baza łóżek się zwiększy - odpowiada Wojciech Andrusiewicz.
Podkreśla jednak, że przygotowanie służby zdrowia niewiele da, o ile Polacy nie będą dbać o zdrowie swoje i swoich najbliższych. Ministerstwo Zdrowia wraz z Komendą Główną Policji planuje zwiększyć liczbę kontroli - na ulicach w strefach żółtych i czerwonych oraz w miejscach zamkniętych, gdzie maseczki lub przyłbice są wymagane na terenie całego kraju. Minister zdrowia Adam Niedzielski określił to krótko: wprowadzamy politykę zero tolerancji dla nieprzestrzegania zasad.
Od tej soboty - 10 października - zaczyna obowiązywać nowy pakiet obostrzeń w strefach zielonej, żółtej i czerwonej. Co się zmienia? Np. limity liczby osób biorących udział w zgromadzeniach, w tym w przyjęciach rodzinnych - w strefie zielonej do 100 osób, w strefie żółtej do 75 osób. Natomiast w strefie czerwonej pozostanie ograniczenie do 50 osób.
W strefie czerwonej pojawi się nowe obostrzenie, czyli ograniczenie działalności restauracji, pubów i barów do godziny 22.
Z kolei obowiązek zasłaniania ust i nosa na wolnym powietrzu zostanie rozszerzony i będzie obowiązywał również w strefie żółtej, a nie, jak do tej pory, tylko w strefie czerwonej.