Koronawirus został wykryty w zakładach uboju i rozbioru wołowiny w wielkopolskim Liskowie. W sumie 37 pracowników miało pozytywny wynik testów na COVID19. Jak poinformowała Polską Agencję Prasową zastępca dyrektora kaliskim Sanepidzie Anna Napierała, produkcja nie została na razie wstrzymana.
To jednak nie pierwszy zakład mięsny, w którym wykryto koronawirusa. W ubiegłym tygodniu informowaliśmy o ognisku w firmie AMI z Mikstatu. Z kolei od końca czerwca zakłady mięsne Toennies stały się największym ogniskiem koronawirusa w Niemczech. Wcześniej, w połowie kwietnia COVID-19 pojawił się w niemieckiej rzeźni bydła należącej do grupy Mueller w Birkenfeld, gdzie ponad 90 z 250 pracowników uzyskało wynik pozytywny na obecność wirusa. Również w Polsce mieliśmy styczność z takimi sytuacjami. Zakażenie wykryto choćby u pracowników starachowickiej przetwórni mięsa Animex.
Sprawdziliśmy, co dzieje się z mięsem w takich właśnie sytuacjach, kiedy wykryty zostanie wirus wśród pracowników. Powiatowy lekarz weterynarii w Starachowicach, Zbigniew Polak w rozmowie z money.pl uspokajał, że nie ma powodów do obaw, jeśli chodzi o sam produkt. - Mięso jest bezpieczne i zwykle nie ma potrzeby jego utylizacji. Zgodnie z obecną wiedzą koronawirus nie przenosi się drogą pokarmową, a dodatkowo mięso przed spożyciem poddawane jest na ogół obróbce termicznej, co zabija wirusa - przekonuje.
Jak dodał w rozmowie z money.pl, jeśli wykryty zostaje koronawius w zakładzie, tak jak było to choćby w starachowickich zakładach przetwórstwa mięsnego Animex, pracownicy zastają odizolowani, przechodzą kwarantannę, a pomieszczenia są dezynfekowane.
Ministerstwo Zdrowia poinformowało we wtorek 680 nowych przypadkach koronawirusa. To kolejny rekord dzienny zarażeń. Od początku sierpnia pojawiło się w Polsce 2,4 tys. infekcji.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie