"Dla sklepów o powierzchni do 100 m2 - 5 osób na kasę, dla sklepów powyżej 100 m2 - 1 osoba na 15 m2" - napisał na Twitterze Piotr Muller, rzecznik rządu.
Ograniczenie to będzie obowiązywało zarówno w sklepach w galeriach handlowych, jak i samodzielnych placówkach.
To realnie oznacza mniejszą liczbę osób, które będą mogły wejść do sklepu. Żeby mieć ogląd na sytuację powiedzmy, że przeciętny dyskont ma od 700 m2 do 1300 w zależności od sieci. Licząc więc wg tych wytycznych, jednocześnie zakupy będzie mogło robić od 46 do 86 klientów popularnych dyskontów.
Mniejsze sklepy, w tym popularnych sieci franczyzowych, mają na ogół poniżej 100 m2. Zwykle zainstalowane są w nich dwie lub trzy kasy. To oznacza, że maksymalnie będzie mogło w nich przebywać do 15 klientów.
Takie limity mają obowiązywać we wszystkich sklepach działających w czerwonych strefach. Ministerstwo Zdrowia podało listę 152 miast i powiatów, które od soboty 17 października będzie obowiązywać zaostrzony reżim sanitarny w czwartek.
- Z tej perspektywy to nie jest nic nowego. Natomiast firmy będą musiały wydłużyć okres obsługi klientów, ponieważ obsłużenie tej samej ilości konsumentów przez sklepy będzie zajmować od teraz więcej czasu - oceniał na łamach money.pl Piotr Arak, dyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
Jak podkreślił dla części sklepów, podobnie jak w czasie lockdownu, będzie oznaczać to spadek obrotów. Zwrócił uwagę, że chociaż Polacy robili większe zakupy (nierzadko na zapas), to jednak punkty handlowe odwiedzali znacznie rzadziej.
W ramach zmian w funkcjonowaniu handlu wróciły również godziny dla seniorów w godzinach od 10 do 12. Przedstawiciele handlu krytycznie odnoszą się jednak do tego rozwiązania uważając, że są raczej konfliktogenne, dezorganizujące pracę sklepów i niewspierające - wbrew pozorom - osób starszych. - A przy braku lockdownu, który był na wiosnę, dodatkowo dezorganizujące funkcjonowanie osób aktywnych zawodowo - mówił Maciej Ptaszyńsk z PIH.