Naukowcy oszacowali liczbę zgonów z powodu COVID-19, które można powiązać z długotrwałym narażeniem na zanieczyszczenie powietrza. Chciano w ten sposób sprawdzić, o ile mniej osób mogłoby umrzeć z powodu pandemii w poszczególnych krajach, gdyby powietrze było czyste.
Autorzy badania podkreślają, że nie chodzi o prosty związek przyczynowo-skutkowy (choć i ten jest możliwy), lecz przede wszystkim o bardziej złożone powiązania, m.in. za sprawą nasilenia się innych schorzeń.
Na podstawie danych dotyczących przebiegu epidemii oraz jakości powietrza wyliczono, że ograniczając poziom zanieczyszczeń, na świecie można byłoby uniknąć 15 proc. zgonów spowodowanych przez COVID-19. Jednak w niektórych krajach odsetek ten jest znacznie wyższy. W Polsce wynosi aż 28 proc., co daje nam drugą pozycję na świecie w tym niechlubnym rankingu.
Oznacza to, że gdyby powietrze nie było zanieczyszczone, na COVID-19 umarłoby o 28 proc. mniej Polaków. Oczywiście ten problem nie dotyczy tylko Polski. Na pierwszym miejscu znalazły się Czechy (29 proc), a na kolejnych pozycjach po Polsce m.in.: Chiny (27 proc.), Słowacja (po 27 proc.) czy Niemcy (26 proc.).
Te dane mogą szokować. Jak naukowcy je tłumaczą? "Jeśli dojdzie do połączenia między długotrwałą ekspozycją na zanieczyszczenie powietrza i zakażeniem koronawirusem, to czynniki te wspólnie oddziałują niekorzystnie na zdrowie, szczególnie w odniesieniu do serca i naczyń krwionośnych" – wyjaśnia prof. Thomas Münzel z Uniwersytetu Johana Gutenberga w Moguncji, współautor badania.
Wskazuje na rolę cząsteczek PM 2,5, czyli drobnego pyłu zawieszonego w powietrzu. Wydaje się, że zwiększają one aktywność receptora na powierzchni komórek, który bierze udział w procesie infekowania komórek przez wirusa. Mamy więc do czynienia z "podwójnym uderzeniem”: zanieczyszczenie powietrza uszkadza płuca, ale może zwiększać też aktywność receptorów, nasilając infekcję.
To zła wiadomość dla Polski. Narażenie na pył PM 2,5 jest bowiem w naszym kraju najwyższe wśród państw UE, wynika z danych OECD. Wynosi 22 mikrogramy na metr sześcienny, podczas gdy według wytycznych WHO nie powinno przekraczać 10 mikrogramów (czyli wartości, która i tak wiąże się z podwyższonym ryzykiem).
Już wyniki badań opublikowanych wiosną 2020 roku wskazywały na możliwy związek między jakością powietrza a śmiertelnością z powodu COVID-19. Wynikało z nich, że osoby mieszkające od dziesięcioleci w stanach w USA o wysokim poziomie drobnego pyłu zawieszonego są bardziej narażona na śmierć z powodu COVID-19 niż mieszkańcy regionów z czystszym powietrzem. Naukowcy wyliczyli, że zwiększenie stężenia pyłu PM 2,5 o 1 mikrogram zwiększa śmiertelność aż o 8 proc.
Pandemia koronawirusa sprawiła, że częściej mówi się o chorobach układu oddechowego. Jednak problem śmiertelności z tego powodu był poruszany już wcześniej.
Według raportu NFZ, główną przyczyną większej umieralności w Polsce w 2017 roku był najprawdopodobniej smog. W styczniu 2017 zmarło aż o 23,5 proc. ludzi więcej niż w analogicznym miesiącu rok wcześniej. NFZ zestawia te dane z pomiarami stężenia pyłów PM10, zebranymi przez Główny Inspektorat Ochrony Środowiska.
Wniosek? "Potencjalną przyczyną wzrostu liczby zgonów w styczniu 2017 roku jest skokowe pogorszenie jakości powietrza, które może rodzić gwałtowne konsekwencje zdrowotne u osób szczególnie podatnych, w tym ze strony układu krążeniowo-oddechowego" – czytamy w raporcie NFZ "Analiza przyczyn wzrostu liczby zgonów w Polsce".
Skutki ekonomiczne
Skutkom zanieczyszczenia powietrza od lat przyglądają się nie tylko lekarze, lecz także ekonomiści. Szacowane straty dobrobytu spowodowane tym czynnikiem wynoszą w Polsce 33,6 mld euro, co stanowi 7,8 proc. Produktu Krajowego Brutto (PKB), wynika z najnowszego raportu OECD opartego na danych za 2017 rok.
A te koszty nie uwzględniają jeszcze walki z pandemią i tego, że smog może przyczyniać się do cięższego przebiegu COVID-19.
Choroby związane z zanieczyszczeniem powietrza (np. choroby układu krążenia i układu oddechowego) oprócz obniżenia jakości życia, mają też skutki ekonomiczne: wyższe wydatki na zdrowie czy niższa produktywność w pracy z powodu nieobecności.
Przedwczesne zgony mają również konsekwencje rynkowe, ponieważ wiążą się z utratą potencjalnych pracowników w wieku produkcyjnym oraz utratą potencjalnych konsumentów.
Autorzy raportu podzielili straty spowodowane zanieczyszczeniem powietrza na cztery kategorie i dla każdej z nich oszacowali koszty ekonomiczne w ciągu jednego roku: przedwczesna śmiertelność (29,5 mld euro), spadek jakości życia (2,7 mld euro), koszty opieki zdrowotnej (0,83 mld euro) oraz spadek produktywności (0,62 mld euro). To dane dla Polski. Łącznie dają one wspominane wyżej 33,6 mld euro.
Natomiast w całej Unii Europejskiej strata dobrobytu z powodu zanieczyszczenia powietrza wyniosła około 600 mld euro, czyli 4,9 proc. PKB, wyliczają ekonomiści.
Szacowane straty są najwyższe w krajach Europy Środkowo-Wschodniej, a najniższe w krajach nordyckich (z wyjątkiem Danii), Irlandii i Luksemburgu.