75 tys. zgonów w 2020 roku, już 93 tys. w 2021 roku. Ta statystyka dotyczy aktów śmierci wystawionych od 1. do 9. tygodnia w ubiegłym roku i w tym. W Polsce do połowy marca umarło o 18 tys. osób więcej niż rok wcześniej. Każdy kolejny tydzień tego roku przynosi średnio o 2 tys. więcej odejść niż w ciągu ostatnich pięciu lat.
Jeżeli sytuacja się nie uspokoi, to do końca II kwartału liczba nadmiarowych zgonów przekroczy 55 tys. Tylu mieszkańców mają takie miasta jak Zgierz, Piekary Śląskie lub Bełchatów. Gdyby pandemia szalała - w identycznym wymiarze jak dziś - do końca roku, to przyniosłaby 110 tys. nadmiarowych śmierci. A to liczba mieszkańców Wałbrzycha, Włocławka, Elbląga czy Dąbrowy Górniczej.
Jak wynika z analiz money.pl, od początku roku nie było jednego dnia i tygodnia, by wystawiona liczba aktów zgonu nie była większa niż wynosi wieloletnia średnia dla naszego kraju. Urzędy stanu cywilnego w całej Polsce wystawiają akt zgonu za aktem zgonu, dokument za dokumentem.
A warto pamiętać, że dane dotyczące zgonów odpowiadają zakażeniom sprzed 2 tygodni (wirus największe spustoszenie w organizmie sieje właśnie w ciągu 14 dni). To oznacza, że dzisiejsze wzrosty zakażeń będą widoczne w danych o zgonach na początku kwietnia.
Czytaj także: Nowe obostrzenia w Polsce. Wraca nauka zdalna
Aktualne informacje dot. wystawionych aktów zgonów kończą się na 9. tygodniu roku (czyli 9 marca). To znaczy, że odpowiadają zakażeniom z końcówki lutego, gdy codziennie Ministerstwo Zdrowia informowało o kilku tysiącach wykrytych infekcji. Dziś jest ich ponad 25 tys. Więcej zakażeń to więcej osób w szpitalach. A im więcej osób walczy o życie, tym niestety większa grupa te walkę przegrywa.
Zwykle każdy tydzień przynosił w Polsce od 7 do 8 tys. wystawionych aktów zgonu. Przez ostatnie 27 tygodni obserwujemy nieustanną nadwyżkę. Najpierw było to o kilkaset aktów zgonu więcej, ale kilkaset szybko zamieniło się w tysiące. I taka sytuacja wciąż się utrzymuje.
Na 9 tygodni tego roku w 6 liczba zgonów wyniosła ponad 10 tys. (w tym dwa razy ponad 11 tys.). Pozostałe 2 z 9 tygodni to liczba zbliżona do 10 tys.
To właśnie statystyki zgonów najlepiej pokazują skalę pandemii w danym kraju. Powód jest prosty. W żadnym stopniu liczby wystawionych dokumentów potwierdzających śmierć nie zależą od liczby przeprowadzonych testów. Pokazują pełen obraz umieralności w Polsce - choć oczywiście uwzględniają i śmierć naturalną, i śmierć spowodowaną wypadkiem, i śmierć w wyniku COVID-19 oraz chorób współistniejących.
Trudno jednak nie zauważyć, że nadwyżka zaczęła się wraz z jesienną falą wirusa. Warto rozprawić się z jeszcze jednym mitem. Tak, z roku na rok umiera coraz więcej Polaków, bo mamy coraz więcej seniorów. Wzrosty te jednak nie były nigdy tak gwałtowne i tak znaczne.
Europejska czołówka
Statystyki zgonów mówią nam wprost: rok 2020 był fatalny dla Polski. W Unii Europejskiej pod względem nadmiarowych zgonów zajmowaliśmy czołowe miejsca. Jak wynika z analizy naukowców "Centrum medycyny opartej na faktach" (które działa w ramach Uniwersytetu Oxfordzkiego) Polska w ubiegłym roku miała jeden z najwyższych przyrostów nadmiarowych zgonów w Unii Europejskiej. Wyniósł on 14,4 proc.
W Czechach było to 10 proc., na Słowenii 12 proc., a w USA 12,9 proc. Oczywiście warto dodać, że to dane dotyczące wyłącznie 2020 roku. Gdyby uwzględnić wszystkie miesiące epidemii, czyli również trzy miesiące tego roku, to o wiele gorsze statystyki zgonów mają nasi południowi sąsiedzi, czyli Czesi. Nie powinno to być jednak żadnym pocieszeniem.
Czytaj także: Zakaz handlu banalny do obejścia. Sądy potwierdzają, że wielkość sklepu nie ma znaczenia
Money.pl przeanalizował sytuację dot. odnotowanych liczby zgonów w kolejnych tygodniach 2020 i 2021 roku. I Polska cały czas znajduje się w czołówce. Co pokazujemy na wykresie? To procentowy wzrost odnotowanej w 2020 i 2021 roku liczby wydanych aktów zgonów do średniej z kolejnych pięciu lat, czyli od 2015 do 2019 roku.
Należy podkreślić, że koronawirus zabija bezpośrednio przez chorobę, którą wywołuje, ale też pośrednio - przez skupioną na jednym temacie służbę zdrowia, trudniejszy lub niemożliwy dostęp do lekarzy, mniej badań specjalistycznych i diagnostyki nowotworów lub po prostu przez strach przed medykami i wizytami w szpitalach.
I choć oczywiście każda śmierć to rodzinna tragedia, to nadmiarowa liczba zgonów ma swoje następstwa również w innych dziedzinach życia. I tak wpływa na sytuację w Funduszu Ubezpieczeń Społecznych oraz pokazuje jeszcze większe problemy Polski z demografią. Nasz kraj wyludnia się coraz szybciej. I czas zapominać o tym, że w Polsce mieszka ponad 38 mln mieszkańców. To już dawno nieaktualna liczba.
Rosną emerytury i wydatki na zasiłki
Zacznijmy jednak od początku.
Jak nadmiarowe zgony wpływają na sytuację w Funduszu Ubezpieczeń Społecznych? Jak wynika z szacunków money.pl, ze względu na nadmierną liczbę zgonów Zakład Ubezpieczeń Społecznych musiał znacznie zwiększyć wydatki z tytułu zasiłku pogrzebowego. To 4 tys. zł, które dostaje rodzina zmarłego, by zorganizować jego pochówek.
W 2020 roku na to świadczenie powędrowało o 280 mln zł więcej niż zwykle. To kwota, która trafiła do 70 tys. rodzin zmarłych. W sumie na ten cel Zakład Ubezpieczeń Społecznych przeznaczył rekordowe 1,9 mld zł.
I jest to prosta konsekwencja - tylu aktów zgonu w całym roku w Polsce nie było od 1946 roku, a więc takich wydatków na zasiłki pogrzebowe również od lat nie było. W 2021 roku wydatki były wyższe o kolejne 72 mln zł (w porównaniu do tego samego okresu 2020 roku). A to za sprawą dodatkowych 18 tys. osób, które w tym czasie umarły.
Jest jeszcze druga konsekwencja nadmiarowej liczby zgonów. Skraca się średnia długość życia Polaków. I choć może się wydawać, że to nieistotna statystyka, to jest zupełnie inaczej. Od przewidywanego trwania życia zależą w Polsce wypłacane świadczenia emerytalne. Tu wkracza z całą mocą brutalność matematyki. Emerytura to nic innego jak zebrany kapitał (ze składek) podzielony przez przewidywaną długość życia (w miesiącach).
Najłatwiej to pokazać na przykładzie. Jeżeli senior lub seniorka zebrał 500 tys. zł kapitału emerytalnego, a przewidywany czas trwania jego życia wynosi 200 miesięcy, to jego świadczenie wyniesie 2,5 tys. zł (500 tys. zł dzielone na 200). Jeżeli senior lub seniorka ma identyczny kapitał, ale przewidywany czas trwania życia wynosi 180 miesięcy, to ZUS będzie przelewał po 2,7 tys. zł.
- Średni czas trwania życia w Polsce spada powoli od kilku lat, jednak sytuacja z 2020 roku będzie wyjątkowa. I oczywiście jest związana z panującą w kraju pandemią i faktem, że to seniorzy są najbardziej narażoną grupą - mówi money.pl Oskar Sobolewski, ekspert Instytutu Emerytalnego.
Emerytury bez podatku? Posłowie są na "tak"
- COVID-19 przerwał życie wielu osób, które w normalnych warunkach mogłyby być z nami o wiele dłużej. I to wpłynie na statystyki, które niedługo poda Główny Urząd Statystyczny. Tablice czasu trwania życia są dla ZUS podstawą do wyliczania emerytury - dodaje. Spadek średniego czasu trwania życia o 12 miesięcy to około 6 proc. wyższe świadczenie dla tych, którzy po emeryturę będą wnioskować w tym roku.
Jak wskazuje, jeżeli sytuacja się nie uspokoi, to i w kolejnym roku spadnie oczekiwany czas życia seniorów.
Polaków ubywa
Inna konsekwencja? Mamy największą od pół wieku dziurę demograficzną - a mówiąc dokładnie ujemny przyrost demograficzny. I jest to właśnie efekt uboczny epidemii koronawirusa w Polsce. A to wszystko za sprawą wciąż spadającej liczby urodzeń i jednocześnie drastycznego wzrostu liczby zgonów w ostatnich miesiącach ubiegłego roku. To powoduje, że Polaków ubywa znacznie szybciej niż w innych latach.
Takie liczby oznaczają, że Polska straciła około 100 tys. obywateli w samym 2020 roku. O tyle osób więcej umarło, niż się urodziło. To tak, jakby w ciągu roku zniknęły takie miasta, jak Kalisz, Koszalin, Chorzów, Tarnów, Włocławek, Wałbrzych czy Płock. Mają właśnie taką liczbę mieszkańców.
Dla przykładu warto dodać, że w 2019 roku ubyło około 35 tys. Polaków, rok wcześniej 25 tys., a w 2017 roku zaledwie 1 tys. To dane za pełne 12 miesięcy z tych lat.
Poniżej prezentujemy sumę kroczącą zgonów i urodzeń w ciągu ostatnich 10 lat. Każdy punkt na wykresie pokazuje okres ostatnich 12 miesięcy. Najeżdżając na grudzień 2018 roku można zobaczyć sumę zgonów i urodzeń za okres styczeń - grudzień 2018. Najeżdżając na lipiec 2019 można sprawdzić dane za okres od lipca 2018 do lipca 2019.