Kara to efekt decyzji Państwowego Powiatowego Inspektora Sanitarnego w Wadowicach. Rowerzysta się od niej odwołał. Teraz RPO włącza się w postępowanie i wytyka szereg błędów sanepidu przy wymierzaniu kary.
Zdaniem Adama Bodnara urząd nie wykonał swoich obowiązków, ponieważ nie powiadomił obywateli o toczącym się wobec nich postępowaniu, choć powinien to zrobić.
Rzecznik przypomina, że postępowanie administracyjne "musi odbywać się z udziałem zainteresowanych stron, chyba że sytuacja nie cierpi zwłoki". W ocenie RPO w tej sytuacji tak nie było, a do tego obywatel nie zrzekł przysługującego mu prawa do uczestnictwa w postępowaniu.
Adam Bodnar ma również wątpliwości co do faktu, że kara została wymierzona na podstawie notatki policjanta. Jego zdaniem nie ma nigdzie w prawie wzmianki, która pozwalałaby policji przekazać tę notatkę sanepidowi.
"Przepisy nie zostały odpowiednio zmienione - a bez podstawy prawnej nie wolno gromadzić i w taki sposób przetwarzać danych o obywatelach" - czytamy na stronie internetowej RPO.
Zatem jeżeli policja nie miała podstawy prawnej do przekazania notatki sanepidowi, to nie może być ona dowodem w postępowaniu administracyjnym.
Rzecznik wskazuje również na wysokość kary, która, w jego ocenie, jest nieproporcjonalna. Adam Bodnar uściślił, że ukarany jest uczniem i musi zapłacić 10 tys. złotych, podczas gdy w Polsce minimalna płaca wynosi 2,6 tys. brutto.
Powołując się na wszystkie powyższe przesłanki, RPO wnosi o uchylenie kary i umorzenie postępowania wobec rowerzysty.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl