10 040 przypadków koronawirusa - tyle infekcji służby wykryły w ciągu ostatniej doby. To rekord. I wiele wskazuje na to, że z terminem "to rekord" należy się oswajać.
Minister zdrowia Adam Niedzielski w programie "Newsroom" zapowiedział, że próg 15 - 20 tys. to niestety kwestia tygodnia. To doskonale pokazuje, jak błyskawicznie rozwija się epidemia.
Jeszcze trzy tygodnie temu dziennie pojawiało się od tysiąca do dwóch tysięcy przypadków. Od początku miesiąca do dziś na liczniku pojawiło się kolejne 111 tys. nowych zakażeń. To więcej niż przez wszystkie pozostałe miesiące. Ostatnia doba przyniosła więcej zakażeń niż takie miesiące jak marzec, kwiecień czy maj.
Jak wynika z danych Ministerstwa Zdrowia, w trzech województwach liczba zakażeń przekroczyła 1 tys. 1315 przypadków wykryły służby z Małopolski, 1162 z Mazowsza, a 1008 na Śląsku. Jednocześnie nie było województwa, w którym liczba zakażeń byłaby mniejsza niż 200. Takiej sytuacji nie było ani razu - od 231 dni.
Czytaj także: Sprzedaż detaliczna odbiła we wrześniu. GUS podał dane
Jak wynika z codziennej informacji resortu zdrowia, w ciągu doby służby przeprowadziły blisko 60 tys. testów. Co piąty dał wynik pozytywny, czyli potwierdził obecność wirusa.
To ważna informacja. W tej chwili testy przeprowadzane są wyłącznie u osób, które mają objawy. Nie prowadzimy akcji testowania osób, które "tylko" miały kontakt z kimś zarażonym, nie ma też pełnych badań w firmach. Z danych WHO wynika, że tylko 20 proc. chorych ma przeprowadzone testy. Co to oznacza? 10 tys. potwierdzonych przypadków przypada na kolejne 50 tys. niepotwierdzonych infekcji.
I te liczby muszą martwić. Jeżeli epidemia nie wyhamuje ani o krok, to do końca roku pojawi się kolejne 710 tys. infekcji (10 tys. dziennie przez pozostałe 71 dni). Do końca marca (czyli do końca sezonu grypowego) będzie to 1,61 mln infekcji (10 tys. dziennie przez kolejne 161 dni). I warto podkreślić, że to optymistyczne założenie - bo przecież ostatnie dni wskazują ciągły wzrost liczby wykrywanych zakażeń.
Jednocześnie wciąż ponad 335 tys. osób przebywa na kwarantannie. To blisko 150 tys. więcej niż podczas wiosennej fali epidemii.
A warto przypomnieć, że w marcu i kwietniu na kwarantannę wędrowali wszyscy Polacy, którzy wrócili zza granicy. Teraz trafiają na nią ci, którzy mieli kontakt z zakażonymi.
Od dłuższego czasu liczba infekcji wykrytych w Polsce jest o wiele większa niż w Niemczech. W środę służby tego kraju poinformowały o 7,5 tys. wykrytych przypadków.
A warto przecież pamiętać, że Niemcy są krajem niemal dwukrotnie liczniejszym. To oznacza, że liczba wykrytych zakażeń w przeliczeniu na każdy milion mieszkańców jest u nas o wiele większa. Mówiąc w skrócie: wykrywanego wirusa w społeczeństwie jest więcej.
Jeszcze gorzej sytuacja wygląda w Czechach. Tam służby wykryły blisko 12 tys. infekcji. W przeliczeniu na milion mieszkańców to 1,1 tys. nowych zakażeń. Gdyby w Polsce sytuacja była analogiczna, to służby musiałyby wykrywać blisko 40 tys. infekcji. W Niemczech byłoby to blisko 90 tys.