Przypadki zakażenia potwierdzono w: Zespole Szkół Elektronicznych, Zespole Szkół nr 3 (Spożywczych), VI LO oraz Szkole Mistrzostwa Sportowego.
Na kwarantannę skierowano pojedyncze osoby. Poza tym zajęcia odbywają się normalnie.
"W związku z pozytywnym wynikiem testu na koronawirusa i braku jakichkolwiek objawów chorobowych u jednego nauczyciela naszej szkoły informuję, że Państwowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Rzeszowie po przeprowadzeniu wywiadów oraz stwierdzeniu o przestrzeganiu reguł sanitarno-epidemiologicznych w szkole uznała, że nie zachodzi potrzeba zmiany wariantu kształcenia" - czytamy w komunikacie umieszczonym na stronie zespołu szkół, w którego skład wchodzi VI LO.
Jedną osobę ze szkoły skierowano na kwarantannę, jedną poddano izolacji domowej.
"Nauczyciel, u którego stwierdzono zachorowanie na COVID-19, stosował się do zasad zachowania reżimu sanitarnego (zakrywania ust i nosa oraz dystansu społecznego) (…). W związku z tym nie ma podstaw do wydania opinii o możliwości zmiany sposobu nauczania" - to fragment pisma z sanepidu, zamieszczonego na stronie Szkoły Mistrzostwa Sportowego.
Sanepid tłumaczy, że skoro osoby zarażone stosowały się do przyjętych zasad, to nie trzeba zawieszać zajęć.
– Pracownicy inspekcji sanitarnej, prowadząc dochodzenie epidemiologiczne, rozmawiali z nauczycielami, dyrekcją szkół, a oni stwierdzili, że były przestrzegane procedury i nie było zagrożenia. W tych szkołach zachowany jest dystans między nauczycielami i uczniami, pierwsze ławki pozostawiane są puste – między uczniami a nauczycielem nie było styczności. Nie było więc podstaw do obejmowania całych szkół kwarantanną czy wybranych klas zdalnym nauczaniem - mówi "Gazecie Wyborczej Dorota Gibała, rzeczniczka rzeszowskiego sanepidu.
Dodaje, że dochodzenia nie zamknięto i decyzja o zawieszeniu lekcji może jeszcze zapaść.
To jednak nie uspokaja nauczycieli, którzy mówią, że czują się zagrożeni, a utrzymanie dystansu w szkołach to fikcja.
- Dyrektor szkoły zrobił wszystko, co można, aby zapewnić bezpieczeństwo, ale to stary budynek, przez korytarze podczas przerw trudno się przecisnąć. Co to za problem w szkole takiej jak nasza zarządzić dwutygodniową kwarantannę i zajęcia prowadzić online? Ale dyrektor nie ma w tej sprawie nic do powiedzenia. Choć na nim spoczywa odpowiedzialność za bezpieczeństwo w szkole, zajęcia zdalne może wprowadzić tylko wówczas, gdy zgodzi się na to sanepid. My, nauczyciele, czujemy się, jak mięso armatnie. Nikt się nami nie przejmuje - mówi w rozmowie z "Wyborczą" nauczycielka jednej z rzeszowskich szkół.
Dodaje, że nikt z pracowników szkoły nie został poddany testom.