Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Martyna Kośka
Martyna Kośka
|
aktualizacja

Koronawirus w ZUS w Koszalinie. Urzędniczka oskarża kierownictwo o zaniedbania, urząd odpiera zarzuty

107
Podziel się:

Wśród pracowników koszalińskiego oddziału Zakładu Ubezpieczeń Społecznych potwierdzono 10 przypadków zakażenia koronawirusem. Na kwarantannę skierowano 48 osób. Napisała do nas urzędniczka, która przekonuje, że do tej sytuacji przyczyniły się zaniedbania dyrekcji. Rzecznik ZUS stanowczo zaprzecza, by doszło do uchybień i wylicza działania zaradcze.

Rzecznik zachodniopomorskiego ZUS zapewnia, że wszystkie procedury bezpieczeństwa w koszalińskim obszarze były zachowane.
Rzecznik zachodniopomorskiego ZUS zapewnia, że wszystkie procedury bezpieczeństwa w koszalińskim obszarze były zachowane. (money.pl)

Pani Natalia (imię zmienione) zwróciła się do nas przez platformę dziejesię po tym, jak koszaliński ZUS stał się ogniskiem zarażeń w tym nieco ponad stutysięcznym mieście w województwie zachodniopomorskim. - Dyrekcja sobie z tego nic nie robi, ZUS nadal pracuje jak gdyby nigdy nic – napisała urzędniczka.

Pani Natalia przyznaje, że gdy w Polsce pojawiły się pierwsze zarażenia, pracodawca zareagował prawidłowo: wprowadził pracę zmianową i zorganizował pracę tak, by pracownicy nie mieli ze sobą styczności. - Miesiąc temu nakazano powrót do normalnej pracy. Pracujemy wszyscy razem, około 400 osób, w jednym budynku – pisze czytelniczka.

Od tej chwili, jak relacjonuje, zasady bezpieczeństwa miały być jawnie ignorowane. - Pracownicy pracują bez ochrony, nie ma pracy zmianowej, w pokojach siedzi nawet sześciu pracowników - wyliczyła. Najmocniejszy zarzut dotyczy tego, że "osoby poddane nadzorowi sanepidu mają nakaz przychodzenia do pracy, odmówiono im pracy zdalnej".

Zobacz także: Obejrzyj: Koronawrus w Polsce. Wiceminister Janusz Cieszyński: nie musieliśmy wybierać, którym chorym pomagać

- Drzwi między korytarzami zostały zamknięte, są otwierane na kartę, odbiór kluczy do pokojów kwitowany jest podpisem jednym długopisem, który użytkują wszyscy pracownicy. W budynku działa bar, w którym nie można płacić kartą płatniczą - wylicza dalej urzędniczka.

Nie może zrozumieć, dlaczego po ujawnieniu pierwszych zarażeń pracodawca wycofał się z deklaracji przebadania wszystkich pracowników.

- Powiedziano nam, że żadnych badań nie będzie i mamy normalnie wrócić do pracy. Praca odbywa się teraz normalnie, tak jak wcześniej. Dokumenty przechodzą z rąk do rąk, siedzi po kilka osób w pokoju. Żeby tego było mało, naczelnicy robili spotkania po kilka osób w jednym pokoju, przekazywano sobie dokumenty – kończy pani Natalia i prosi, byśmy przyjrzeli się sprawie, bo "w ZUS panuje atmosfera zastraszenia, nie można powiedzieć nic złego o tym, co się dzieje".

"130 osób pracuje zdalnie"

Poprosiliśmy Karola Jagielskiego, rzecznika zachodniopomorskiego ZUS, by ustosunkował się do tych zarzutów. Stanowczo wszystkiemu zaprzeczył. Zapewnił, że od dłuższego czasu pracownicy "na miejscu" stanowili średnio mniej niż połowę zatrudnionych.

- Dla podniesienia poziomu bezpieczeństwa ok. 130 pracownikom umożliwiono pracę zdalną – powiedział rzecznik. - Cztery osoby, które są pod nadzorem sanepidu, nie mają "nakazu przychodzenia do pracy". Dwie z nich z różnych przyczyn nie świadczą pracy, a pozostałym dwóm umożliwiono pracę zdalną - mówi.

Od czasu ogłoszenia zagrożenia epidemicznego w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych zostały wstrzymane bezpośrednie szkolenia pracowników.

Zapewnił, że w barze można płacić kartą, wprowadzono również nowy sposób pobierania kluczy. Odbiera je wyznaczona osoba z danego wydziału, tak by uniknąć zbierania się większej liczby pracowników w jednym miejscu na początku dnia.

- Przede wszystkim dla zachowania bezpiecznej odległości pomiędzy pracownikami wykorzystano przestrzeń sal konferencyjnych, do których pracownicy przenieśli swoje stanowiska pracy. Osoby, które zajmują się bezpośrednią obsługą klientów, otrzymały przyłbice, maseczki i rękawiczki jednorazowe. Lekarze orzecznicy dodatkowo otrzymali jednorazowe fartuchy – opowiedział Jagielski.

Zapewnił, że wszyscy pracownicy mają dostęp do środków ochrony osobistej, a zapasy maseczek i płynu do dezynfekcji rąk wystarczą na kilka najbliższych tygodni i na bieżąco będą uzupełniane.

Od początku czerwca, po tym, jak stwierdzono zarażenia wśród personelu, ZUS wstrzymał bezpośrednią obsługę klientów.

Jagielski wyliczył również zasady dezynfekcji biurek, pokoi pracowniczych i pozostałych pomieszczeń oraz elementów wyposażenia w rodzaju klamek czy podajników płynu do dezynfekcji. Odbywają się trzy raz dziennie, zaś raz dziennie dezynfekowane są powierzchnie podłóg i biurek w pozostałych pomieszczeniach biurowych, korytarze, klatki schodowe, hole, toalety i pokoje socjalne.

- Usługi dezynfekcji realizowane są od 2 marca 2020 roku. Planujemy ich kontynuację do końca sierpnia tego roku - podał.

Nie potrzeba wielkiej fabryki, by ludzie się zarażali

Jak widać, obie relacje całkowicie się od siebie różnią. Trudno rozsądzić, która jest bliższa prawdzie. Zapewne, jak to bywa w takich sytuacjach, prawda leży gdzieś po środku. Warto jednak podkreślić (i pamiętać), że do zarażeń często dochodzi właśnie w miejscach pracy, więc strach pani Natalii jest jak najbardziej zrozumiały.

Choć w całej Polsce interesanci przyjmowani są w bardzo ograniczonym stopniu, więc kontakt z osobami z zewnątrz jest mniejszy, w urzędach w różnych miastach i tak stwierdza się obecność wirusa.

To wiadomości tylko z ostatnich dwóch dni: w czwartek poinformowano o pozytywnym wyniku testu dwojga urzędników łódzkiego ratusza. 25 osób zostało objętych kwarantanną i czekają na przeprowadzenie testów. Powiatowy Urząd Pracy w Świdniku jest zamknięty do odwołania: jeden z pracowników jest zakażony koronawirusem. Po tym, jak u sześciorga pracowników urzędu miejskiego w Kędzierzynie-Koźlu stwierdzono zarażenie, pozostali czekają na testy.

"Większość urzędników pracuje zdalnie. Nie oznacza to, że urząd jest nieczynny. Swoje sprawy póki co można załatwiać telefonicznie lub drogą mailową. Proszę mieszkańców o cierpliwość i wyrozumiałość – sytuacja nadal jest nadzwyczajna" – napisała na Facebooku prezydent miasta Sabina Nowosielska.

- Pandemia wydaje się tak odległa, na dodatek ponoć już wygasa... Jesteśmy silni, zdrowi, nieomal niezniszczalni. Coraz mniej osób pamięta o zachowaniu ostrożności na ulicach, czy w sklepach. A wtedy wirus znienacka przypomina o sobie i nagle czujemy ogromny strach – napisała pani prezydent w oświadczeniu i przypomniała, że nadal musimy mieć się na baczności.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(107)
WYRÓŻNIONE
mąż aprobantk...
5 lata temu
w XXI wieku w dobie komputeryzacji ponad 400 osób pracuje w ZUS, a sam Koszalin liczy ok 100000 mieszkańców , tam 40 osób to jest za dużo ! ZUS to przechowalnia i miejsca na etaciki dla kochanek i nałożnic elit samorządowych i kleru .
Dyrekcja zus ...
5 lata temu
Moja żona pracuje w ZUS. I niestety z tego co mówi to relacja Pani Nnatali jest zdecydowanie bliższa prawdzie. Moja żona siedzi w pokoju z czterema osobami i wszystkie mają pozsuwane biurka. Żadnych przegród czy tym podobnych. Jedynymi osobami odizolowanymi i pracującymi w jednoosobowych pokojach są dyrektor i Pani naczelnik.
Zusowiec
5 lata temu
Nie wierzę w ani jedno słowo pana rzecznika. Znajoma pracuje w jednym z urzędów i jest dokładnie tak jak pisze pani Natalia. Inny przykład. MEN organizuje matury. Podobno zapewnia środki bezpieczeństwa. Żadnych maseczek, przyłbic, środków dezynfekcyjnych. Na wszystkich zdających -200 osób i 100 pracowników jeden (słownie: jeden ) podajnik do dezynfekcji. Cały dzień powinno wchodzić na egzamin te 300 osób, zachowując odległość i dezynfekując obowiązkowo ręce. Z jednego podajnika czyli też pojemnika starczyłoby środka dezynfekującego dla ilu osób? Wszystko zostało na barkach rodziców, bo samorządy też nie mają pieniędzy. Ale matury muszą się odbyć. Przecież zdobycie 30% punktów zapewni dostanie się na studia, na których poradzą sobie tylko Ci co mają dobre oceny i umieją uczyć się samodzielnie. Ta matura to bzdura. Tak jak ze środkami dla szpitali. Społeczeństwo robiło zbiórki i kupowało m.in. respiratory. Państwo lekką ręką oddało 30 respiratorów dla Białorusi, a wcześniej maseczki też wysyłali do innych krajów, mimo że u nas ich brakowało i kosztowały bajońskie sumy.
NAJNOWSZE KOMENTARZE (107)
Referent
4 lata temu
A co w nagrodę a pracę zdalną???
Z pierwszej r...
5 lata temu
Autor artykułu stwierdził, że prawda pewnie leży po środku. Otóż nie! Pan rzecznik zdecydowanie mija się z prawdą, nie wiem czy to niekompetencja czy celowe działanie, ale tak jak przedstawiła to pracownica jest, w dużej mierze, również w innych oddziałach - z całą pewnością w Szczecinie. Zebrania, szkolenia, papiery z rąk do rąk, wspólne klucze, brak dezynfekcji urządzeń, biurek, klamek w trakcie pracy, kilka osób w pokoju, większość nie nosi maseczek w częściach wspólnych. Owszem na pokaz w sali obsługi klientów są przegrody i część pracownic ma przyłbice czy maseczki. Panie rzeczniku, pan chyba pracuje zdalnie, bo jest pan nieświadomy tego co dzieje się w pana firmie.
Ela
5 lata temu
i co wnosi ten artykuł? nic z niego nie wiadomo. Ktoś niby podjął apel czytelniczki i sprawdził sytuację przez telefon. Jeżeli się nie chce dojść do sedna sprawy, to lepiej nic nie pisać niż coś takiego. szkoda papieru i kosztów na telefon.
Goście
5 lata temu
Co może wiedzieć rzecznik z odległego o 140km Szczecina? Żenujące jest zastawianie się dyrekcji rzecznikami (nie tylko w ZUS). Wywiad powinien być przeprowadzony bezpośrednio z dyrektorem, a tych nie brakuje - w tym oddziale jest ich aż 3!
ZUS zamknięty...
5 lata temu
Rozbieżne relacje, co się dzieje w środku.... wywożą kasę do Niemiec tak jak kiedyś z AMBER-GOLD
...
Następna strona