Zdanych zebranych przez agencję Nielsen wynika, że na zakupy Polacy ruszyli w momencie zamknięcia szkół, pomiędzy 9-15 marca.
Wtedy średnia wartość koszyka zakupowego wzrosła z około 16,8 zł do 21 zł. Swój szczyt, czyli ponad 27 złotych, osiągnęła przed Wielkanocą, po czym znów wróciła do średnich wartości na poziomie 21-22 zł.
Choć kwoty jednorazowych transakcji w małych sklepach wzrosły, to wyraźnie spadła ich ilość. Przed pandemią było ich 130 do 140 mln w ciągu tygodnia. Za to po wybuchu kryzysu już ok. 108 do 120 mln. Wyjątkiem był tydzień poświąteczny, kiedy małe sklepy odwiedzono 98 mln razy.
Zobacz: Zadłużenie państwa po pandemii. "Szansą projekty za unijne pieniądze"
Spadek liczby transakcji świadczy o tym, że klienci cały czas boją się zakażenia. Chętniej wybierają też małe sklepy, które dzięki temu nie zostały aż tak poszkodowane, jak hipermarkety.
Największe placówki w kwietniu straciły nawet 20 proc. przychodów. Podczas pandemii najwięcej pieniędzy Polacy zostawili w dyskontach. Drugie miejsce zajmują mniejsze sklepy spożywcza - 33 proc.
Przyzwyczajenia zakupowe powoli wracają jednak do normy. Podczas gdy w początkowej fazie kryzysu zyskiwały podstawowe produkty spożywcze, mrożonki czy konserwy, to już w czerwcu Polacy kupili o 64 proc. mniej produktów podstawowych, 42 proc. mniej mrożonek, 29 proc. mniej konserw i 26 proc. mniej gotowych sosów lub dań w słoikach.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl