"Miliony osób od ponad miesiąca nie mają żadnych przychodów - i nie wiedzą, kiedy to się może zmienić. Tam, gdzie państwo nie pomoże, tam będzie mafia. I tym sposobem będzie przejmowała kontrolę nad ludzkim życiem" - powiedziała brytyjskiemu dziennikowi "The Guardian" Nicola Gratteri, włoska prokurator, zajmująca się zorganizowaną przestępczością.
Według włoskich mediów zresztą już zaczyna się to dziać. Zwłaszcza w biedniejszych, południowych regionach Włoch - w Kalabrii, Kampanii czy na Sycylii. Przedstawiciele grup przestępczych za darmo rozwożą jedzenie, leki czy inne najpotrzebniejsze produkty. Pomoc trafia najczęściej do tych osób, które przed kwarantanną pracowały w szarej strefie - i teraz nie mogą liczyć na żadną poważną pomoc ze strony państwa.
Eksperci szacują, że w całych Włoszech jest 3,3 mln takich osób, a na południu - około miliona.
Jak donosi dziennik "La Repubblica", w pomoc zaangażował się brat szefa mafii Cosa Nostra. Leki i jedzenie miały trafiać do najbiedniejszych dzielnic sycylijskiego Palermo. Mężczyzna odpowiedział dziennikarzom w mediach społecznościowych, podkreślając, że po prostu "zaangażował się w działania charytatywne".
Jednak przedstawiciele rządu ostrzegają: mafia w ten sposób próbuje zwiększyć strefę swoich wpływów. - Na rosnącej biedzie mafia może tylko zyskać. Może w ten sposób też poszukiwać nowych rekrutów - mówił włoski minister spraw wewnętrznych Luciana Lamorgese.
"Warto pamiętać, że włoskie mafie to nie tylko organizacje przestępcze. Oni chcą wręcz rządzić na wybranych obszarach" - komentuje "Guardianowi" Federico Varese, profesor kryminologii z Uniwersytetu w Oxford.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie