Niemal 2 tys. sklepów zniknęło z rynku od początku roku do końca kwietnia. Swój udział miał w tym również koronawirus. Jednak spadek ich liczby o 0,8 proc. do 256,6 tys. nie jest wynikiem dramatycznym - pisze "Rzeczpospolita". Jednak, jak zauważa dziennik, wciąż tyka bomba z opóźnionym zapłonem, bo aż o 70 proc. przybyło tych, które zawiesiły działalność.
Spadki sprzedaży, nieufność klientów do tradycyjnych zakupów w dużych centrach handlowych i wciąż niepewna sytuacja związana z pandemią daje podstawy sądzić, że wiele z tych zawieszonych biznesów nie wróci na rynek.
Jak wynika z danych GUS przygotowanych dla "Rz", najwięcej wśród likwidowanych jest sklepów spożywczych. Jednak na zawieszenie działalności zdecydowało się najwięcej sklepów odzieżowych.
Sytuację mogłoby poprawić zawieszenie lub likwidacja zakazu handlu w niedzielę. Postulują to Członkowie Rady Dialogu Społecznego. Wśród argumentów pojawia się wydłużenie okresu handlu na więcej dni a co za tym idzie również rozłożenie klientów, a więc i korzyść związana z bezpieczeństwem sanitarnym.
Rząd na razie nie podejmuje działań w tym kierunku. Jak mówiła, wicepremier Jadwiga Emilewicz, wciąż na to za wcześnie. "Uważnie obserwujemy ruch klientów w sklepach, nowe nastroje konsumenckie; uważamy, że jest za wcześnie, by wracać do dyskusji o handlu w niedzielę" - odkreślała
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie