Jak pisaliśmy we wtorek, od piątku szpital w Turku ma zacząć działać jako dedykowany w całości walce z COVID-19. Problem w tym, że jest nieprzygotowany. - Na papierze mamy 6 respiratorów, ale do leczenia koronawirusa może nadaje się jeden i tego nie jestem pewien - mówił money.pl jeden z lekarzy z Turku.
- Brakuje też kadry medycznej. Obecnie mamy 4 anestezjologów i 4 internistów. Nie wiem, jak mamy sobie poradzić z leczeniem zakażonych. Wojewoda podał, że mamy mieć 156 łóżek, ale chyba wziął to z jakiś ogólnych statystyk, bo policzyli korytka noworodkowe i łóżeczka niemowlęce - mówił lekarz.
Okazuje się, że tekst nie przeszedł bez echa. Jak wynika z komunikatu Wielkopolskiego Urzędu Wojewódzkiego, wojewoda Łukasz Mikołajczyk dokonał korekty w swojej decyzji w sprawie szpitala w Turku – liczba łóżek dla pacjentów z COVID-19 ma zostać zmniejszona.
Szpital wystąpił również o środki ochrony osobistej i sprzęt. Urząd wojewódzki przygotował dla placówki 8 tys. fartuchów, 8 tys. kombinezonów, tysiąc gogli i 40 tys. sztuk rękawiczek ochronnych. Dodatkowy sprzęt medyczny wymaga sprowadzenia z Agencji Rezerw Materiałowych. To m.in. respiratory, kardiomonitory, aparaty do RTG czy USG. Wojewoda wystąpił w tej sprawie do ministra zdrowia.
- Zapotrzebowanie zostało zgłoszone dopiero po mojej interwencji. Media nie rozwiążą problemów placówki, tylko rozwiąże je zgłoszenie konkretnego zapotrzebowania. Podstawowy warunek jest taki, że muszę o tym otrzymać informację, a nie dowiadywać się na podstawie pytań z mediów – mówi cytowany w komunikacie wojewoda.