- Jest coraz więcej chętnych na zabiegi - słyszymy w biurze prof. Pawła Szychty, chirurga plastycznego, który przyjmuje w Gdańsku i w Bydgoszczy. Tych, którzy decydują się ostatnio na operacje, jest o "kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt procent więcej" niż w tym samym okresie ubiegłego roku.
- Jeśli chodzi o medycynę estetyczną, to faktycznie, od jakiegoś czasu widać zwiększone zainteresowanie - przyznaje też dr Andrzej Sankowski z Warszawy.
Izolacja sprzyja zabiegom
Skąd ten trend, zwłaszcza w okresie, gdy gospodarka leczy rany po okresie zamrożenia? Specjaliści tłumaczą to na przykład tym, że wiele firm ciągle pozwala pracować zdalnie. A to ma znaczenie w przypadku poprawiania urody. Zwykle nawet po drobnych zabiegach trzeba bowiem odbyć rekonwalescencję. A ten czas najlepiej spędzić w domu. Tym bardziej że np. po wstrzyknięciu botoksu twarz może być opuchnięta i zaczerwieniona nawet przez kilka tygodni.
Nie wszyscy chcą pokazywać się w takim stanie w biurze, a wielu klientów klinik ciągle się takich zabiegów po prostu wstydzi. Gdy jednak do biura nie trzeba chodzić i można pracować zdalnie, ten kłopot znika.
Inni specjaliści tłumaczą zwiększone zainteresowanie też tym, że ludzie mają po prostu więcej czasu, bo ograniczają spotkania towarzyskie i rzadziej korzystają z usług, które oferuje miasto.
Co zrobić z pieniędzmi, skoro nigdzie się nie jedzie?
Dr Sankowski zauważa w ostatnich tygodniach, że jest nie tylko więcej chętnych na drobniejsze zabiegi medycyny estetycznej, ale też na bardziej skomplikowane i droższe operacje plastyczne - takie jak na przykład powiększenie piersi.
Tu przyczyn może być więcej. - Wiele osób rezygnuje z letnich wyjazdów za granicę, a wielu z powodu epidemii w ogóle nie jedzie na wakacje. I są tacy, którzy uważają, że to doskonały moment na planowaną przez wiele lat operację. A pieniądze, które miały pierwotnie zostać przeznaczone na urlop, wydają właśnie na chirurgię plastyczną - zauważa Sankowski.
Marlena Czarnecka, specjalistka ds. marketingu ze szczecińskiej Medikliniki przyznaje, że i w jej firmie zmienił się nieco kalendarz wykonywania zabiegów. Wcześniej były one planowane najczęściej na wiosnę - bo ludzie chcieli, by efekty były widoczne podczas wakacji. Teraz natomiast większość zabiegów jest przesuwana właśnie na lato.
Dr Sankowski dodaje jednak, że są też odwrotne sytuacje. Wiele osób w ostatnich miesiącach odwoływało operacje plastyczne. Zwykle nie podawały one powodów, ale - jak mówi doktor - prawdopodobnie chodziło o przyczyny ekonomiczne.
Marlena Czarnecka z Medikliniki dodaje, że przez pierwsze tygodnie pandemii ludzie bali się chodzić na zabiegi. - Skończyło się to w maju. Wtedy rzeczywiście mieliśmy boom, bo klienci realizowali odkładane wizyty - opowiada w rozmowie z money.pl.
Boom na całym świecie
Serwis BBC napisał niedawno, że zwiększone zainteresowanie chirurgią plastyczną można zaobserwować na całym świecie, na przykład w USA, Japonii, Korei Południowej czy w Australii.
W artykule cytowany był mieszkaniec Los Angeles, który w czasie lockdownu zdecydował się na usunięcie tłuszczu z policzków i korektę ust.
- Zdecydowałem się na to w tym okresie, bo mogłem przejść całą rekonwalescencję u siebie w domu. Takie zabiegi nie są czymś, na co często decydują się mężczyźni. Dlatego wolałem to zrobić w takim czasie i uniknąć dziwnych spojrzeń współpracowników z powodu opuchlizny czy zaczerwienień - wyjaśniał Amerykanin.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie