W blisko 100 placówkach medycznych walczących z koronawirusem lekarze i pielęgniarki dostali zakaz pracy w kilku miejscach – dowiedział się RMF FM. Objął on około 15,5 tys. osób.
Pozwala na to specjalne rozporządzenie ministra zdrowia, które obowiązuje od 3 tygodni. Dotyczyło ono szpitali jednoimiennych, czyli takich w których leczeni są chorzy na covid-19. Jak przypomina RMF, od 1 czerwca placówki jednoimienne mają być wygaszane. Wtedy też przestanie obowiązywać nakaz pracy w jednym miejscu.
Lekarze mieli otrzymać za to rekompensatę w zamian za utracone dochody. Miało być to maksymalnie do 10 tysięcy złotych brutto. W skład tej kwoty wchodzi dodatek w wysokości 50 proc. wynagrodzenia zasadniczego oraz rekompensata 80 proc. utraconych dochodów na podstawie oświadczenia złożonego do szpitala lub przychodni.
Jak pisał w liście do ministra Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy, pieniądze jednak wciąż do medyków nie dotarły.
"Podobno powodem jest trudność w oszacowaniu jak wysokie powinny być te dodatki dla poszczególnych lekarzy" - pisze Krzysztof Bukiel, przewodniczący Zarządu OZZL. Lekarze zwrócili się z postulatem, "aby przyjąć sposób najprostszy, najtańszy (jeśli chodzi o koszty organizacyjne), najbardziej rozsądny i – w istocie – jedyny sprawiedliwy to znaczy przyznać każdemu lekarzowi dodatek w kwocie – zapowiadanej również przez Panów - 10 tys. zł". Jak zauważa dr Bukiel, wszyscy ci lekarze wykonują w istocie jednakową pracę.
NFZ i minister zdrowia zapewniają, że toczą się procedury i medycy na pewno pieniądze otrzymają. Pytanie tylko kiedy? Jak przypomina RMF, od 1 czerwca placówki jednoimienne mają być wygaszane. Wtedy też przestanie obowiązywać nakaz pracy w jednym miejscu.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie