Od kilku już lat Dzień Długu Ekologicznego (DDE) wypada coraz bliżej połowy roku. W 2019 r. ziemia straciła biologiczną możliwość odnawiania zasobów 29 lipca. Można więc zaryzykować stwierdzenie, że konsumujemy już prawie dwie zielone planety rocznie.
- Od DDE żyjemy na kredyt, zużywamy już zasoby naszych dzieci i Ziemia ma coraz większe trudności z regeneracją. Dużo możemy zrobić indywidualnie, choć powiedziałbym przewrotnie, że lepiej to nie robić nic. Żyjemy w jakieś nadgorliwości działania. Kupowania, podróżowania, czynienia, ale to, co najbardziej ratuje planetę, to zaniechanie wielu z tych działań - mówi dr Marta Jermaczek-Sitak, ekolożka, biolożka, edukatorka przyrodnicza.
Jak podkreśla, kupowanie co kilka lat nowego ekologicznego samochodu jest bardziej obciążające niż jeżdżenie starym rzęchem.
Ten rok za sprawą koronawirusa jest wyjątkowy i potwierdza tę tezę. Organizacja Global Footprint Network wyliczyła, że globalna blokada koronawirusa opóźniła DDE do 22 sierpnia, czyli o ponad trzy tygodnie w stosunku do 2019 roku .
Było to możliwe głównie z powodu spadku pozyskiwania drewna i emisji CO2 ze spalania paliw kopalnych. Jak oblicza się datę wystąpienia DDE?
Szacuje się emisję dwutlenku węgla, wycinkę lasów, zapotrzebowaniu na żywność i inne czynniki, które mogą mieć wpływ na globalną zdolność biologiczną od 1 stycznia do Dnia Długu Ekologicznego. W 2020 r. zespół badawczy stwierdził, że globalny ślad ekologiczny zmniejszył się o 9,3 proc. w porównaniu z tym samym okresem ubiegłego roku.
Potrzebne jest do tego zrozumienie faktu, że każdy z nas pozostawia na Ziemi swój ślad, konsumując jej naturalne zasoby.
Bogaci mają na sumieniu
Nie ma takiego produktu, do którego wytworzenia nie byłyby potrzebne te zasoby. Kupując T-shirt, ciastko, komputer czy rower, uszczuplamy ziemskie zasoby.
Głównie chodzi tu o powietrze, wodę, ziemię, lasy, zasoby oceanów, paliwa kopalne, emisję gazów cieplarnianych. Taki ślad ekologiczny liczy się w umownych globalnych hektarach, na których występują te ziemskie zasoby.
Oczywiście nie ma tu sprawiedliwości. Bogaci są bardziej zachłanni niż biedni. Europejczyk zużywa ok. 5 gha (globalnych hektarów) zasobów Ziemi rocznie, Polak ponad 3 gha, Amerykanin 10 gha, ale mieszkaniec Afryki już tylko 1,5 gha. Gdyby wszyscy wykorzystywali tylko ok. 2 gha, ziemskie zasoby starczałyby nam na cały rok i miałyby szanse się zregenerować.
Jak podkreślają naukowcy, gdyby wszyscy żyli jak przeciętny Indonezyjczyk, DDE wypadałby dopiero 18 grudnia, ale gdyby wszyscy żyli jak przeciętny Luksemburczyk - 16 lutego. Polak zużywa zasoby do 14 maja, zatem jesteśmy gdzieś w środku stawki.
Wolniej, mądrzej, oszczędniej
Co możemy zrobić, żeby przesuwać te datę na globalnym kalendarzu?
- Trzeba żyć wolniej, czyli mniej konsumpcyjnie. Zużywać mniej paliwa, ubrań. Powinniśmy zwolnić na wielu możliwych poziomach. Szukać szkoły dla dzieci gdzieś blisko domu, by nie wozić, tylko odprowadzać do szkoły. Dokładnie planować zakupy żywności, nie podążać za każdą nowością świata mody czy nowoczesnych technologii - mówi Hanna Marliere z Green Management Group.
Jak podkreśla, nie chodzi o życie w ascezie, ale pewnej ekologicznej mądrości.
- Niewątpliwie potrzebna jest rewolucja w naszym stosunku na przykład do ubrań. Tekstylia są w kontekście suszy olbrzymim problemem. To przecież pola bawełny przyczyniły się do praktycznego wysuszenia Morza Aralskiego. Do wyprodukowania prostego T-shirta zużywane są olbrzymie ilości wody, dlatego lepiej kupić coś droższego, bardziej trwałego niż koszulkę za 5 zł, którą szybko wyrzucimy - mówi Marliere.
Druga z naszych rozmówczyń zwraca jednak uwagę na pewną pułapkę w myśleniu o sile naszych indywidualnych wysiłków.
Niebezpieczne sprzężenie
- To oczywiście bardzo ważne, ale skupianie się na tym, co indywidualnie, może nas uśpić. Wyliczenia naukowców pokazują, że gdyby absolutnie wszyscy żyli ekologicznie, to udałoby się nam ograniczyć emisję gazów cieplarnianych o 20-30 proc. Wysiłek polityczny i gospodarczy jest w stanie zredukować ją o 80 proc. - mówi dr Marta Jermaczek-Sitak.
Dlatego w jej ocenie, od indywidualnych decyzji ważniejsze są wybory polityczne.
- Patrzmy na swoje domowe podwórko, ale też analizujmy programy i wybierajmy polityków, którzy wysoko w priorytetach mają kwestie klimatyczne. Nie mamy zbyt wiele czasu. Ambitny program zeroemisyjnej Europy w 2050 r. może nie wystarczyć. Wszystko dlatego, że przez tzw. sprzężenie zwrotne jesteśmy bardzo blisko punktu, z którego już nie zawrócimy i klęska ekologiczna stanie się faktem - mówi dr Jermaczek- Sitak.
Czym jest owo sprzężenie zwrotne? To proces, w którym mała zmiana powoduje dodatkową zmianę przyśpieszającą degradację klimatu. Przykładem może być topniejący lód. Odsłania on ziemię lub wodę, które wchłaniają więcej promieniowania słonecznego, co podnosi temperaturę i przyspiesza dalsze topnienie lodowców.