Jak podaje "Gazeta Wyborcza", podczas pandemii koronawirusa liczba klientów sieci Biedronka spadała z ok. 4 mln dziennie nawet o połowę.
Jednocześnie sprzedaż w wielu sklepach wzrosła nawet o 6,5 proc, w porównaniu do zeszłego roku. Podobny trend można zauważyć w mniejszych sklepach.
- Zmieniły się nawyki zakupowe tak, że robimy je rzadziej, ale większe – mówi "Wyborczej" Grzegorz Łaptaś, partner w firmie doradczej PwC. - Gromadzimy większe zapasy. To dotyczy wszystkich sieci spożywczych, ale też całego handlu. Widać to na przykład w odzieżówce po otwarciu galerii. Jest dużo mniej odwiedzających, ale jak ludzie wchodzą do centrum handlowego, to nie po to, aby spacerować, ale kupować. Robią większe paragony.
W obawie przed koronawirusem zakupy robimy szybciej, a większy wybór produktów w jednej kategorii, zamiast przyciągać do sklepów, zaczyna przeszkadzać. Dlatego część sklepów zaczęła wycofywać z oferty produkty, które sprzedają się rzadko.
Zmieniają się też przyzwyczajenia związane z zakupami przez internet. W czasie pandemii większość dużych sieci uruchomiła takie usługi.
Jak pokazuje ostatnie badanie GFK Polonia, aż 23 proc. konsumentów w Polsce w najbliższych tygodniach planuje zwiększyć intensywność zakupów produktów spożywczych i drogeryjnych online.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl