"Sejm przyjął właśnie moją poprawkę do ustawy o pomocy publicznej. W firmach ratowanych przez budżet obscenicznie wysokie pensje prezesów będą zakazane. Jeśli firma bierze publiczne środki, nie może ich przehulać na wydatki szefa!" - napisał na Twitterze jeden z posłów Lewicy i lider partii Razem Adrian Zandberg.
Dodał również nie bez ironii, że "czasem siła argumentów działa nawet w Sejmie". A to dlatego, że jego poprawka była głosowana jako wniosek mniejszości. Poparło ją jednak 227 posłów PiS, 5 Koalicji Obywatelskiej, cały klub Lewicy oraz jeden poseł PSL-Kukiz'15.
Co to oznacza w praktyce? W ustawie znajdzie się zapis, który postawi sprawę jasno: bierzesz pomoc od państwa, to przez rok nie zarabiasz więcej niż 4-krotność średniej krajowej.
Taki zapis ma dotyczyć wszystkich osób zarządzających w firmie, niezależnie od formy zatrudnienia czy wielkości przedsiębiorstwa: prezesów, dyrektorów, kierowników oraz wszystkich ich zastępców.
Według dzisiejszych danych (w I kwartale średnia krajowa wyniosła ok. 5367 zł brutto) oznaczałoby to, że taki kierownik nie mógłby zarabiać przez rok więcej niż 21 468 zł brutto. W wielu dużych firmach taka pensja oznacza sporą obniżkę dla osób zarządzających.
Warto jednak zauważyć, że ustawa o pomocy publicznej nie ma nic wspólnego z koronawirusem czy tarczami antykryzysowymi, proponowanymi przez rząd. Dotyczy firm objętych restrukturyzacją lub tych, które tą restrukturyzacją nie zostały jeszcze objęte.
Zwracał na to uwagę poseł sprawozdawca Krzysztof Tchórzewski.
- Ustawa daje duże możliwości ratowania, wsparcia restrukturyzacyjnego i restrukturyzacji przedsiębiorstw w formie pomocy publicznej - mówił Tchórzewski.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl